Kaphorn – skórzana manufaktura

26.02.2021
Autor: Julian Masewicz, Zdjęcia: Rafał Naumuk / Marzena Marcinkiewicz

Pasja kaletnicza, która stała się zajęciem pierwszoplanowym. Przedstawiamy Kaphorn – skórzana manufaktura. To pracownia rzemieślnicza funkcjonująca nieopodal placu zamenhofa, która zajmuję się rekonstrukcją, produkcją oraz naprawą różnych rzeczy ze skóry. Dziś rozmawiamy z właścicielem pracowni – doświadczonym kaletnikiem, którego praca przy skórze jest wieloletnią pasją. Zapraszamy do przeczytania naszego najnowszego wywiadu!

 


 
Jakbyśmy mieli policzyć liczbę dostępnych rzemiosł, to na pewno nie starczyłoby czasu aby wymienić je wszystkie. Dlaczego zatem, zdecydował się Pan na pracę przy skórze?


Skóra jako materiał użytkowy to chyba jeden z najbardziej pierwotnych materiałów który towarzyszy człowiekowi od zarania jego dziejów. Znany od tysięcy lat. Towarzyszy człowiekowi przez wszystkie epoki od kamienia łupanego,starożytność, średniowiecze aż do czasów współczesnych.

 

Używana na wszystkich szerokościach geograficznych od plemion na równiku,w klimacie umiarkowanym aż po np.Inuitów na północy. Materiał praktycznie doskonały można wykonywać przedmioty użytkowe,odzież, zabawki jak i w pewnym sensie tworzyć sztukę. To też część naszej tradycji i dziedzictwa.

 

Zawody jak Kaletnik, Rymarz, Szewc, Kuśnierz to już zawody ginące. ale głęboko osadzone w naszej kulturze i tradycji. Wielka szkoda aby zniknęły całkowicie. To chyba najprostsza odpowiedź.

 


Skórzane, własnoręcznie zrobione przedmioty, to ciekawa alternatywa dla tanich przedmiotów, które dziś dostaniemy w każdym sklepie. Ludzie to na pewno doceniają. Czy to właśnie chęć posiadania czegoś oryginalnego i nietuzinkowego jest główną przyczyną tego, że klienci decydują się na korzystanie z Pana usług?


Wiesz teraz w sklepach zalew tandety jest tak ogromny, że głowa boli. Być może 30% z dostępnych przedmiotów jest tak naprawdę zrobionych ze skóry naturalnej.Większość to jakieś mielonki, prasowanki. Skóra genueńska, dwoina - tak znane marki też. Eko skóry, pseudo skóry tak naprawdę odpady…Naprawiałem już chyba wszystkie topowe marki i dopiero u mnie w pracowni ludzie dowiadywali się że za duże pieniądze kupili plastik i tekturę lub że np. wielka włoska firma tak naprawdę jest pod Szczecinem.


Modele wychodzące w tysiącach sztuk,szyte małymi chińskimi rączkami ale tanie taki niestety jest obraz tego co mamy w wielkich galeriach handlowych. W naszej pracowni razem z moją koleżanką Kingą tworzymy rzeczywiście rzeczy nietuzinkowe, personalizowane. Najfajniejsze jest to że z każdym klientem omawiamy projekt dokładnie.


Słuchamy co lubi, do czego będzie mu dany przedmiot potrzebny. Wytwarzamy w pewnym sensie więź z klientem. Ja jestem tylko rzemieślnikiem wykonującym pracę ,a tak naprawdę to portfel czy torba będzie więcej czasu z użytkownikiem i to jego ma cieszyć używanie.To chyba dzięki temu ludzie wracają i polecają nas znajomym.

 

Na przestrzeni ostatnich lat widzę też że ludzie coraz bardziej cenią sobie rzeczy dobre bo nie stać nas tak naprawdę na tandetę. Pękające paski, porwane portfele po 3 miesiącach użytkowania.Ludzi denerwuje taki stan rzeczy i oni właśnie trafiają do nas. Często poszukują oryginalnego prezentu urodzinowego, na rocznicę itp. bo kolejne tzw. skarpetki już nie wchodzą w grę.


Częstymi klientami są też osoby które szukały miejsca gdzie można zrobić renowację tych rzeczy skórzanych które już mają i które służą im od lat. Często robimy renowację toreb, siodeł jeździeckich, mebli skórzanych itd.

 

 


W jaki sposób powstał Pański biznes? Wiemy, że zaczęło się od pasji do skóroróbstwa. Prosimy o przedstawienie genezy Pana pracy.


Słowiańska dusza,słowiańskie serce chyba tak można by to określić. Jestem miłośnikiem wczesnego średniowiecza czyli IX-XI w okres Słowian i wikingów.Zajmuję się odtwórstwem od wielu lat.Większą część czasu spędzałem na Skansenie Słowian i Wikingów wraz z naszą grupą rzemieślników wszelkiej maści "Imperium". Tam na warsztatach rzemiosł dawnych kaletnictwem zaraził mnie mój przyjaciel Igor Szarwarzyn i tak to poszło.


Zanim otworzyłem pracownie była nauka rzemiosła, kompletowanie narzędzi i radość z pracy w skórze. Zawodowo jestem Technikiem technologii Gastronomicznej, Pracowałem w zawodzie 25 lat.Przeszedłem wszystkie stopnie kariery od pomocnika kucharza ,szefa kuchni,własną knajpę, dyrektora ośrodka wypoczynkowego. Jak to się mówi "Gastro ryje beret", więc pewnego dnia złożyłem rezygnację z posady dyrektora i postanowiłem zająć się tym co uwielbiam. Pracą w skórze. I to była najlepsza decyzja.


Ktoś kiedyś powiedział "Jeśli Twoje hobby i to co kochasz stanie się Twoim zajęciem na co dzień to w pracy nie spędzisz już ani godziny" i tak jest. Odzyskałem wolność. Było trochę obaw jak to będzie? Słowiańska dusza i ciekawość wygrały i tak powstała pracownia. Trzeba spełniać marzenia ,ryzykować i wierzyć w swoje siły. Wtedy można wszystko.

 

Dużo zawdzięczam ludziom którzy mnie wspierają zwłaszcza ekipie z Rayskiego. Wspaniali ludzie Jacek Karolczyk,Irek Skoczka,Wojtek Czajkowski i inni też rzemieślnicy. Sam dużo dostałem i teraz też daję. Organizujemy warsztaty rzemiosł wszelakich. Od kilku miesięcy pracuję z fajną dziewczyną Kingą. przekazuję jej moją wiedzę i razem rozwijamy pracownię. Naprawdę mega talent. Dzięki temu pracownia łączy klientów, przyjaciół znajomych wszystkich.

 


Jakie przedmioty wykonuje Pan najczęściej? Ile czasu zajmuje wykonanie konkretnego przedmiotu np. torebki?


To dość trudne pytanie bo nie prowadzę rankingu sprzedaży jak w korpo co się statystycznie najlepiej sprzedaje i jak tu jeszcze zwiększyć sprzedaż. Do nas naprawdę trafiają ludzie z różnymi potrzebami. Czasem są to naprawy dla przykładu pierwszy klient który przekroczył próg pracowni Pan Arek zapytał czy naprawiamy ogłowia końskie. Moje zdziwienie ogromne ścisłe centrum Szczecina,a facet pyta o końskie ogłowie. Lekki szok. Robimy dużo portfeli z różnymi tłoczeniami,ręcznie malowanych.


Tu klienci przynoszą swoje projekty lub projektujemy razem z nimi. Paski do spodni od zwykłych prostych po wymyślne, torebki i torby to też nasze główne zajęcie. W przypadku toreb, plecaków, torebek lubimy popuścić wodze fantazji i tak naprawdę tworzymy je razem z właścicielem, często coś zmieniamy, poprawiamy, szukamy rozwiązań. Teraz pracuję nad ciekawą torbą lekarską,a zakończyłem pracę nad plecakiem na akcesoria fotograficzne dla mojego przyjaciela.


Tworzenie konkretnego przedmiotu trwa różnie. Od 2-3 godzin do 40 i więcej. Wszystko zależy od stopnia trudności i oczekiwań zamawiającego. Dlatego ceny tych przedmiotów nie są niskie. To praca ręczna, rzemieślnicza, Wszystko wykonujemy tradycyjnymi technikami. Klient tak naprawdę nie kupuje tylko np. Portfela kupuje w tym przypadku 12-14 godzin mojego życia. Wszyscy mamy ograniczony czas na ziemi, zegar odlicza godziny w dół. A jak wycenić godzinę czyjegoś życia?


Najlepsze w tej pracy jest widzieć zadowolonego właściciela np. portfela który wraca po roku mówi że to był świetny zakup, że jest zadowolony że nie widać na nim śladów zużycia ,a wręcz wygląda lepiej. Skóra się rustykalizuje i tak naprawdę żyje razem z człowiekiem.

 


Jakie były 3 najciekawsze „projekty”, które zostały zrealizowane w ostatnim czasie.


Tych projektów było tak dużo że ciężko wybrać trzy najciekawsze.Ostatni plecak na akcesoria fotograficzne był fajnym projektem. Praca trwała kilka miesięcy. Przy tworzeniu lubię mieć czystą głowę a miniony rok i sytuacja nie sprzyjają spokojowi pracy.


Projekt szedł po kawałku ale efekt końcowy zadowolił mnie i właściciela. Złapanie weny w tworzeniu jest mega ważne .Dzięki temu w przedmiocie widać wtedy włożone serce i poświęcony czas. Drugim ciekawym projektem była torebka z Kolibrami dla mojej przyjaciółki Gosi.


Szalona dziewczyna i szalona torebka. W komplecie był portfel. Części metalowe były zamawiane specjalnie do tej torebki u innych rzemieślników. Przy tym projekcie nauczyłem się rozróżniać więcej kolorów niż przeciętny facet czyli trzech.Okazało się że różowy i fuksja to nie jest to samo.

 

Trzeci taki projekt który pamiętam to siedzenie motocyklowe do Kawasaki Vulcan. Zamówił je mój kolega. On duży, motocykl duży, kanapa duża. Tłoczenie było w motywy skandynawskie z epoki wikingów. Wiele godzin dłubania ale efekt wyszedł super. Naprawdę fajny projekt.


Czy przez cały okres Pana pracy pojawiło się zlecenie na wykonanie przedmiotu, który był szczególnym wyzwaniem?


Wyzwanie jest zawsze kiedy klient mówi "To wymyśl coś" wtedy nie idzie. Trzeba wtedy w jakiś sposób pobudzić albo sprowokować klienta do współpracy. Robiłem portfel dla kolegi fana naszej Pogoni właśnie" Weź coś wymyśl". Wtedy wymyśliłem że na portfelu będzie jednorożec i na siodle tego jednorożca będzie herb Pogoni.

 

Po 15 min od mojego telefonu był w pracowni z całym stosem wlepek, plakatów itd. i portfel projektowaliśmy jeszcze 2 h. Oczywiście bez jednorożców. Zadziałało. Chyba każda rzecz jest jakimś wyzwaniem. Czasem technicznym jak uszyć żeby pasowało a czasem artystycznym.

 

Teraz jestem na etapie projektu torby lekarskiej i jest to wyzwanie. Tworzymy model, pasujemy elementy. Bardzo fajny i ciekawy projekt.

 


Pańska praca z pewnością wymaga dbałości o szczegóły. Czy zdarza się, że jeden mały błąd może zaprzepaścić cały dotychczasowy progres?


Przy tej pracy jest tak wiele zmiennych że o błąd nie jest trudno.Skóra to materiał naturalny,są jej różne rodzaje crust, jucht, pullup itd. W zależności od sposobu garbowania chromowego lub garbowane roślinnie.Jakość skóry zależy od kondycji zwierzęcia,procesu garbowania itd.To wszystko wpływa na pracę. Przy malowaniu tą samą farbą dwóch fragmentów skóry z tego samego błamu
możemy uzyskać zupełnie inny efekt.

 

Bo okazuje się że w obrębie błamu jakiś kawałek gdzieś mógł się źle do garbować. Trzeba wiedzieć które części na jaki produkt będą najlepsze. Dla przykładu kiedy robimy paski do spodni z kruponu bydlęcego tniemy je w poprzek krowy od boku do boku.

 

Wtedy paski się nie skręcają i nie rozciągają. Cięcie z połówki błamu po linii od ogona do głowy będzie powodować skręcanie i deformację paska. Zdarzały się też wypadki losowe np. wylany pojemnik z farbą na gotową okładkę portfela. Wtedy używamy przez chwilę słów publicznie uważanych za obelżywe więc ich nie przytoczę i trzeba robić od nowa.

 


Dla kogo właściwie wykonuje Pan przedmioty? Czy są to osoby indywidualne czy może firmy?


Chyba dla wszystkich. Zarówno jeśli chodzi o ludzi jak i miejsca. Dotarliśmy z naszymi produktami do Australii, Kanady, Stanów Zjednoczonych, Brazylii i całej Europy. Wśród naszych klientów są odtwórcy historyczni, motocykliści, celebryci, kibice, dzieciaki, biznesmeni, budowlańcy, fryzjerzy, adwokaci ,lekarze, łucznicy, jeźdźcy, fotograficy,informatycy, przedszkolanki i można tak wymieniać bez końca.Jedno można powiedzieć że wszyscy są w pewnym sensie indywidualistami.Trafiając do pracowni są zazwyczaj zdecydowani na konkretną rzecz i doceniają pracę rzemieślników.Dlatego ich kochamy.


Prosimy o kilka słów na koniec dla naszych czytelników.


Dziękuję za możliwość choć w części pokazania ciekawego zawodu kaletnika.Nie bójcie się marzyć bo warto. Realizujcie marzenia i chyba jeszcze tylko mogę zaprosić do odwiedzenia naszej pracowni.

Adres: ul. Monte Cassino 1
Mail: [email protected]
Tel. 667 091 023


Facebook: Kaphorn – skórzana manufaktura

www.kaphorn.pl

 

Kaphorn – skórzana manufaktura

Kaphorn – skórzana manufaktura