Śniadanie Miejskie z profesorem PUM Jerzym Sieńko

07.09.2018
Autor: Honorata Nekanda – Trepka , Zdjęcia: Honorata Nekanda – Trepka

W pewne sierpniowe, sobotnie przedpołudnie gościłam na śniadaniu u Jerzego Sieńko, profesora PUM w Szczecinie. Śniadanie bardzo ciekawe, opatrzone wieloma opowieściami o podróżach kulinarnych naszego bohatera. Co więcej jedzone na tarasie jego domu w bliskości natury Puszczy Wkrzańskiej. Nie obyło się bez wykładu na temat zdrowego i racjonalnego odżywiania. Wiedza bezcenna szczególnie, że z ust tak znakomitego lekarza! Zapraszamy zatem na kolejny odcinek cyklu „Śniadanie miejskie”

 

 



 

 

 

 

 

Potrawy przygotowane przez Jerzego wydają się proste w swej formie, jednak mnogość wartości odżywczych jest optymalna i dobrze przemyślana, aby zapewnić prawidłowe funkcjonowanie organizmu w ciągu dnia.


Zanim usiedliśmy usłyszałam, że jedzenie musi spełniać pewne warunki:


• musi być odżywcze dla organizmu
• musi być zdrowe,
• ale co równie ważne musi nam smakować

 

------------------------------------------------------------------------

 

  

 


Jerzy podał kawę z mlekiem oraz sok z mango – jego ulubiony. Do jedzenia zaserwował kanapki z pieczywa razowego, które wpływa na perystaltykę jelit, chroni przed niestrawnością, nie jest też węglowodanem złożonym jak pieczywo białe, dzięki czemu spożywamy mniej kalorii.


Awokado, w którym Jurek zakochał się, będąc na misji medycznej w Kenii. Nauczył się stosować je jako zamiennik masła. Na to jajko - cud natury. Przez długi czas budziło kontrowersje odnośnie cholesterolu, obecnie naukowcy zarzucili nieprzychylne jajku teorie i uważa się je za cenne źródło białka! Na talerzu widać również czerwoną paprykę oraz zielone oliwki, obok serek wiejski okraszony szczypiorkiem, rzodkiewka i pomidory, których zapach roznosił się nad całym stołem.


Wszystko przyprószone ostrymi przyprawami. „To przyzwyczajenie z Afryki”- z sentymentem wspomina Jerzy. Tam wszystko przyprawia się na ostro, by sprowokować żołądek do produkcji kwasu solnego, który działa bakteriobójczo. Zresztą w Afryce polubiłem też mięso kozy, przyrządzane na wiele sposobów smakuje bardzo różnorodnie, zresztą również kurczak na tej szerokości geograficznej jest inny, wyjątkowy.


Zresztą w Afryce wszystko smakowało wyjątkowo, może za sprawą atmosfery , bycia wśród dobrych, otwartych ludzi i słońce, słońce, słońce, które daje tyle endorfin. Ludzie tam nie jedzą dla przyjemności jedzenia, jedzą by żyć – to też była dla mnie cenna lekcja pokory...


Na pytanie o ulubioną kuchnię świata , Jerzy odpowiada stanowczo- azjatycka. Większość potraw jest „chudych”. Liczne warzywa, mięsa , owoce morza, ostre przyprawy, wszystko to wrzucane do rozgrzanego wok'a , smażone przez niedługi czas zachowuje wszelkie wartości odżywcze.
Dodatkowo kuchnia azjatycka jest lekkostrawna, nie powoduje tak licznych chorób krążenia na które cierpi Europa. Zresztą zobaczmy na Azjatów- są szczupli, mają młodszy wygląd, sprawne ciała i umysły.


Dla Jerzego ciało człowieka jest cudownym wynalazkiem Boga i należy o nie dbać z największą troską. Przede wszystkim odpowiednie odżywianie i wysiłek fizyczny. Wiadomo, że nie tylko to co jemy ma wpływ na nasze życie, również geny, szerokość geograficzna i wiele innych czynników.

 


-----------------------------------------------------------


Po dłuższej rozmowie postanowiłam zadać pytanie niezbyt pasujące do śniadania...


hot°: Czy kiedykolwiek w karierze lekarskiej zdarzyło Ci się mieć obrzydzenie do jedzenia?


Jerzy Sieńko: Przecież wiemy, że praca chirurga a w szczególności transplantologa to ciągłe obcowanie z organami wewnętrznymi człowieka... czasem są to nieprzyjemne widoki i zapachy, szczególnie kiedy pacjent jest ciężko chory.


Jestem lekarzem i nawet kiedy operacja jest nieprzyjemna, moim głównym motywatorem jest pomoc drugiemu człowiekowi. Wszelkie bariery , obrzydzenie schodzą na drugi plan. Zresztą tylko jeden raz na początku kariery nie byłem w stanie jeść.


Mając zaledwie 18 lat zostałem zaprowadzony na sekcję zwłok, było to dla mnie wstrząsające przeżycie, długo nie mogłem o tym zapomnieć, mama na obiad zaserwowała żeberka, niestety odmówiłem. Później już nigdy nie miałam takiego odruchu. W zawodzie, który wybrałem, nie ma miejsca na słabości.

 

Honorata z Panem Profesorem