Party People: Hormon – moda tak ważna, że aż nieistotna

30.12.2015
Autor: Michalina Wasilewska, Zdjęcia: Bartek Mateńko

Hormon, legendarny lokal o którym słyszał zapewne każdy mieszkaniec naszego miasta. Znany od pokoleń. Do niedawna kojarzony jedynie z kulturą alternatywną i rockową. Hormon. Jego magia trwa i prawdopodobnie nigdy się nie wyczerpie. Tworzą ją ludzie codziennie odwiedzający klub, wypełniający swoim nieprzeciętnym jestestwem to niesamowite miejsce. Chcecie więcej? Przeczytajcie!

 

 

Kiedy nie ma pomysłu na spędzenie wieczoru, lub istnieje ich zbyt wiele i nie wiadomo już, który jest najlepszy; gdy po szaleństwach w kilku klubach chcemy przyzwoicie zakończyć noc, bądź nie mamy ochoty jeszcze wracać do domu... On przyjmie każdego z otwartymi ramionami. Nie interesuje go jak wyglądasz (nie licząc zbyt dużej ilości procentów we krwi), kim jesteś, z kim przyszedłeś i z kim masz zamiar wyjść. Wszystko zostawia dla siebie, o nic nie pyta. Zaprasza w swe skromne progi i ugaszcza jak najlepiej potrafi.


Taki właśnie jest Hormon, klub znajdujący się niedaleko Placu Grunwaldzkiego, przy ul. Monte Cassino 6. Ciągną do niego tłumy. Bawią się w nim przedstawiciele przeróżnych subkultur, grup, podgrup jak i zwykli, nieokreśleni no name’owcy. Wszyscy żyją w zgodzie i nie przeszkadzają sobie w niczym.


Różowa sukienka tworzy świetny duet z czarnymi glanami, dresy ze skinny jeans. W tym miejscu wszystko jest możliwe. Wygląda zatem na to, że mam szerokie pole do popisu. Hormon to chyba jedyne miejsce w którym moda jest tak ważna, że w zasadzie nie ma najmniejszego znaczenia. Paradoks? Zaraz odkryjecie, że ani trochę!


Podobno nie można pisać o bywalcach Hormona bez odwołania do dni tygodnia. To one bowiem określają( mimo, że moim zdaniem tylko w teorii) rodzaj imprezy a także , idąc tym tropem, ubiór jej uczestników. Przykład?

 


Porównajmy może środę z piątkiem.


Kto pojawia się w Hormonie w środę? W teorii - wielbiciele ciężkiego , gitarowego brzmienia. Długowłosy wyznawcy mroku, bądź rockowi fani skórzanych kurtek w stylu Gulczasa. W praktyce? Hmm. Przykładem mogę być ja sama. Swego czasu odwiedziłam Hormona w środę, mając na sobie różową sukienkę i białe rajstopy. Nie byłam jedyna, i chyba tylko mnie tak naprawdę ten fakt interesował. Nawet w środy Hormon bez problemu ugości każdego, kto wyrazi chęć przybycia. Niezależnie od stroju. Pozwólcie mi na małą dygresję w tym miejscu. Wszyscy przykładni środowi bywalcy z reguły nie przywiązują uwagi do ubioru. Twierdzą, że moda zupełnie ich nie interesuje ( może właśnie dzięki temu nie zostałam potępiona tamtego dnia:P) Szczerze?


Większej bzdury w życiu nie słyszałam! Jeżeli moda zupełnie by ich nie obchodziła nigdy nie mięliby skórzanych kurtek i spodni, podartych jeansów, glanów czy długich włosów. Nic nie miałoby dla nich znaczenia! Z chęcią nałożyliby różowy sweterek w serek. Po co uciekać i odcinać się od tego tematu skoro dotyczy on każdego z nas?! Ale dość tych filozoficznych rozważań. Wróćmy do właściwego wątku! Piątek w Hormonie to z kolei pomieszanie z poplątaniem. I muzyka i klimat Hormona sprzyjają wtedy wszystkim. Każdy tego dnia znajdzie coś dla siebie! Królują jednak przede wszystkim wielbiciele stylu „jestem inny niż wszyscy”.

 


Teraz chwila skupienia. Czy to określenie pozytywne czy negatywne? Kpię czy podziwiam?


Wszystko zawsze ma swoje plusy i minusy. Nic nie jest nigdy ani czarne ani białe. W tym przypadku podobnie się stało. „Jestem inny niż wszyscy” to bardzo wdzięczny styl, tyle że czasem wydaje mi się, że wielu na siłę chce się w jego grono wliczyć.  Co za dużo to niezdrowo - nie można o tej zasadzie zapominać. Przestylizowanie jest gorsze niż ubytek. Wierzcie mi! Wracając do tematu jednak...


W przypadku Hormona oddźwięk tego sformułowania jest raczej pozytywny. Nigdy bowiem nie natknęłam się na za bardzo innego człowieka. Nikt nigdy nie zwrócił mojej uwagi w sposób negatywny - przedobrzenie nie miało tam miejsca.
Inny niż wszyscy to specyficzny typ człowieka. Nie można opisać jego powierzchowności bo rzeczywiście jest to osobnik zbyt inny by móc ująć go w jakichkolwiek kategoriach. Nie można nawet mówić o nim w liczbie mnogiej bo jest pojedynczy, jedyny w swoim rodzaju i nie reprezentuje żadnej grupy poza sobą samym. I to jest właśnie to, co wyróżnia Hormona na tle innych klubów, to jest to, co sprawia, że sama z chęcią do niego przychodzę!

 

 

Moda tak ważna, że aż bez znaczenia.


Koniec teorii. Czas na praktykę.
Jak jest naprawdę? Czy wszyscy sztywno i twardo trzymają się zasad, które wyznaczają dni tygodnia? Wierzcie mi, że ta selekcja gra najmniejsza rolę.


Czemu zatem tak długo się o niej rozpisywałam? Przede wszystkim dlatego by pokazać jak cudownie ten szczeciński klub potrafi połączyć z pozoru nie pasujące do siebie części.  Hormon to miejsce w którym spotykają się wszystkie najlepsze części naszego miasta, w którym nie ma podziału na lepszych i gorszych, na ładniejszych, brzydszych, lepiej i gorzej ubranych. W tym lokalu każdy jest równie ważny, ma takie same szanse i możliwości. Nikt nikomu nie wchodzi w drogę.


Nie mogę podzielić na grupy klienteli tego lokalu bo najzwyczajniej w świecie jest to niemożliwe. Ale przekonać się o tym może jedynie ktoś, kto klub ten odwiedził.