Elektroniczne Wibracje: Elektroniczny Szczecin poprzedniej dekady

13.10.2016 0 komentarzy
Autor: Dawid Korniak, Zdjęcia: Archiwum

Elektroniczne Wibracje powracają po jednomiesięcznej przerwie. Dzięki tej chwili wytchnienia mogłem dłużej zastanowić się nad tematem nowego artykułu. Pomyślałem, że fajnie byłoby cofnąć się kilka lat wstecz… do czasów, w których tak naprawdę o muzyce wiedziałem tyle, ile… (w sumie ciężko znaleźć sensowne porównanie). Co tu dużo mówić – wtedy grałem w piłkę na bramki z trzepaków i bawiłem się w chowanego. Teraz nadrabiam to, co wtedy było dla mnie nieosiągalne. Zapraszam na lekcję historii, której udzieli nam Mario Kotta.

 

MarioKotta


hot°: Już na samym początku naszej rozmowy cofnijmy się do dekady lat 1996-2006. Opowiedz w skrócie jak wyglądała scena klubowa w tamtych latach?


Dokładnie nie pamiętam…ale musiało to wyglądać dość podobnie. Muzyka, taniec, zabawa. Z poranków natomiast pamiętam jedynie kaca. Jest jedna rzecz, którą sobie przypominam z poprzedniej dekady, wszyscy nosiliśmy ze sobą płyty winylowe - a co jest teraz w Szczecinie raczej rzadkością.

 

Electronic House @ Mezzoforte


hot°: Które lokale wspominasz najlepiej? W których najczęściej bywałeś, grałeś? Którzy lokalni artyści byli wtedy „na topie”?


Zdecydowanie Cafe Prawda. To było miejsce, a precyzyjniej - piwnica tej kawiarni, którą sami jako Family Groove (Mo Name, Jazzmix) wyremontowaliśmy, promowaliśmy i wspólnie organizowaliśmy tam nasze autorskie imprezy. Wszystko odbywało się pod czujnym okiem kierownika budowy - wujka Jazzmixa. Oczywiście nigdy nie zapomnę o Cafe 1966, w której stawiałem swoje pierwsze kroki jako dj.

 

Electronic House @ Mezzoforte


hot°: Jak wspominasz największe imprezy tamtych lat? Techno Dance Mission, Meratronik, tor kolarski, MTS, hala sportowa na Narutowicza, WDS. Jak to wyglądało? Grałeś wtedy bodajże pod ksywą Freak Mario…


Freak Mario, to moja pierwsza djska ksywa, którą nadał mi dj Skott w Koszalinie - na mojej absolutnie pierwszej imprezie, którą grałem w kinie Zacisze (hehe). To było cudowne doświadczenie: puszczałem muzykę w swoim ulubionym kinie na dzielni. Później zrezygnowałem z Freaka, ponieważ ktoś z zagranicy zwrócił mi uwagę, że słowo ma raczej negatywne zabarwienie. Wracając do tych dużych, pierwszych masowych imprez w Szczecinie, to bywałem oczywiście na wszystkich, a na niektórych nawet grałem. Jednak nie czuję jakiegoś szczególnego do nich sentymentu. Dla mnie atmosfera i jakość muzyczna budowała się na małych parkietach.

 


hot°: Jakie były pierwsze kluby z elektroniką? I na czym polegała działalność nielegalnych klubów w tamtych czasach (Tama, Borófka, Virus, Jamajka itp.)?


Z nielegalnych klubów, to Tama była miejscem, które pamiętam najlepiej. Tak właśnie się zastanawiam… jak Ci wszyscy ludzie dowiadywali się o imprezach w tamtych czasach: bez Facebooka, wydarzeń i bez tego całego wirtualnego świata, który wtedy dopiero wkradał się do naszego życia. Tamę prowadzili wtedy członkowie popularnej grupy Relanium: Tomek „Pies” i Krzysiek 'KS''. Podczas imprez na Tamie zawsze obecny był przyzwoity soundsystem, ludzie głodni nowych dźwięków, domowa atmosfera plus porcja dobrej muzyki.

 

Background Records Night @ Mezzoforte

 


hot°: Jak oceniasz publikę sprzed tych dwudziestu-kilkunastu lat? Czy była ona bardzo „świadoma” muzycznie? Czy ludzie chętniej imprezowali?


Nie mnie oceniać świadomość muzyczną kogokolwiek. Na pewno ludzie, którzy przychodzili na nasze imprezy byli duchowo, bliżej dźwięków czy przekazu, który mieliśmy wtedy do zaoferowania. Było trochę skromniej, mniej ''lansiarsko'' i nikt nie robił zdjęć podczas imprez, które natychmiast trafiały na Facebooka. Co do potrzeby imprezowania, to takowa zawsze była, jest i będzie.

 

hot°: Jaką rolę w kształtowaniu sceny klubowej odegrały takie miejsca jak Cafe 1966, Taras, Neuron, Mezzoforte? Co sprawiło, że przestały funkcjonować?


Ciężko jest mi pisać o kształcie sceny klubowej w Szczecinie, bo poza klubem City Hall nigdzie nie bywam:). Każde kluby, pokolenie mają swój czas. Tak samo było z wyżej wymienionymi miejscami, po prostu nic nie może wiecznie trwać. Tutaj jeszcze doszedł czynnik emigracji. Masa tamtej publiczności po prostu wyjechała w poszukiwaniu lepszego życia. Kiedy przeglądam zdjęcia z tamtych czasów z Cafe 1966 czy Tarasu, to wtedy dopiero zdaję sobie sprawę jak dużo wrażliwej na dobre dźwięki publiczności po prostu stąd wyjechało.

 


hot°: A gdybyś miał porównać tamte lata do obecnych? Jakie różnice dostrzegasz?


Przede wszystkim pasja do kupowania muzyki z płyt winylowych była ogromna. Wspólne wyjazdy na tak zwane zakupy winylowe do Berlina (raz w miesiącu) były wręcz standardem. Nie ma oczywiście nic złego w puszczaniu muzyki w wersji digital, dopóki jest ona kupowana legalnie, a nie ściągana za darmo z sieci w wątpliwej jakości. Kilka lat temu jeszcze w starym City Hall organizowaliśmy koncert Jimi Tenora i on podsumował scenę klubową zdaniem: „Nowadays nobody comes to the club to listen to music but to pick up some girls”.

 


hot°: Jakie znaczenie na rozwój szczecińskiej sceny mieli Catz’ n Dogz?


Chłopaki z Catz' n Dogz na pewno są przykładem na to, że nawet z tak prowincjonalnego muzycznie miasta jakim jest niewątpliwie Szczecin można zaistnieć na scenie międzynarodowej. Narzekanie, że nic mi się tu nie uda – po prostu nie ma sensu. Konsekwencją, pracą i pomysłem na swoją promocję można osiągnąć naprawdę wyżyny w świecie muzyki elektronicznej. Nawet mieszkając w Szczecinie.

 


hot°: W naszym mieście przez te wszystkie lata (od lat 90 do obecnych) wystąpiło wielu naprawdę ciekawych, znanych artystów. Także ci, którzy dopiero się „wybijali”, a teraz należą już do grona tych bardziej znanych. Jak wiele postaci jesteś w stanie wymienić?


Naszym częstym gościem w Cafe Prawda był Dixon, który teraz jest praktycznie nieosiągalny dla większości klubów w Polsce. To niewiarygodnie brzmi, że przyjeżdżał do nas i grał w piwnicy kawiarni, która mieściła jakieś 100 osób. Co więcej - po graniu nie chciał przyjąć od nas pieniędzy (!), tak bardzo podobała mu się atmosfera i absolutnie urzekli go tańczący ludzie. Pamiętam taki moment, że po zakończonej imprezie dziewczyna właściciela Cafe Prawda, Wioletta - tańczy z nim w parze do ostatniej piosenki. Ech, to były piękne, niezapomniane imprezy!

 

Oczywiście grały u nas inne uznane nazwiska w świecie muzyki elektronicznej, między innymi: Martin Landsky, Phonique, Daniel Paul (właściciel wytwórni Cabinet Records), Antonelli Electric , Daniel Wang, Kiki, Cle, Highfish & Diringer, Mitch... mogę wymieniać dalej, ale chyba musimy kończyć wywiad;)

 

 

Pięć numerów polecanych przez Mario Kotta:

1/ The Poor Knight - My Baby Drives Me Home

Wideo

Wideo

2/ Pépé Bradock - Deep Burnt

Wideo

Wideo


3/ Dakar & Grinser I Wanna Be Your Dog

Wideo

Wideo


4/ Peter Funk - Dreams Of You

Wideo

Wideo


5/ Doctor Rockit-Cafe de Flore (Charles Webster's Latin Lovers Mix)

Wideo

Wideo

 

Polecana Impreza:
22.10.2016 (sobota): Residents Night. Line up: Floating Groove (Elite Records), Mario Kotta (1/2 Family Groove), Karpinsky // To nasz stały TanzBarowy cykl imprez, na którym możecie usłyszeć rezydentów klubu. Na dolnym parkiecie zaś wystąpi Flirtini!

 

Kliknij tutaj aby przejść do wydarzenia FB

 

 

Dziesięć polecanych przeze mnie numerów:


1/ Floating Groove - Eine Nacht in Tanz Bar

Muzyka

Muzyka


2/ Pineapple Dance - Tonight Is Ours

Wideo

Wideo


3/ Bylly - Upał

Muzyka

Muzyka

4/ Affkt - Omplit

Wideo

Wideo


5/ Benno Blome Hopperider - Father Of Birds

Muzyka

Muzyka


6/ Dance Spirit - Late Night Early Mornings (Bedouin Remix)

Muzyka

Muzyka

7/ East End Dubs - Argo

Wideo

Wideo


8/ Frank Wiedemann - Moorthon II

Wideo

Wideo


9/ Loco Dice - Tight Laces

Muzyka

Muzyka

10/ Madloch ft. Eze Ramirez - Forward Thinking (Tim Engelhardt Remix)

Muzyka

Muzyka

Komentarze

Komentarze

Brak komentarzy.

Nie ponosimy odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach i opiniach publikowanych przez Czytelników niniejszego serwisu. Publikowane komentarze są tylko i wyłącznie prywatymi opiniamii użytkowników serwisu. Zachowujemy oryginalną pisownię nadesłanych komentarzy.