Waldemar Kulpa Dyrektor Domu Kultury 13 Muz

05.05.2021
Autor: Ewa Cudnik, Zdjęcia: Archiwum / Robert Stachnik

Przybliżamy dziś sylwetkę dyrektora Domu Kultury 13 Muz Waldemara Kulpy inicjatora nowatorskich rozwiązań, odnoszącego sukcesy na wielu organizacyjnych płaszczyznach. Artykuł powstał przy współpracy z The Best Of Szczecin. Dziękujemy i serdecznie polecamy! 

 

 

Gdyby miał Pan w skrócie odpowiedzieć na pytanie: kim jest Waldemar Kulpa zawodowo i jako artysta, jak opisałby Pan siebie?

 

Ja zawsze mówię o sobie, że jestem organizatorem i artystą w jednym. Mogę patrzeć na budowę różnych wydarzeń od strony kuchni, ale również od strony osoby, która wykonuje pracę artystyczną na scenie.

 

To niespotykana cecha, aby umieć „tworzyć” i jednocześnie w umiejętny sposób skutecznie promować twórczość swoją lub innych...

 

To z pewnością ułatwia komunikację między jedną a drugą grupą. W przeszłości zajmowałem się jako artysta wieloma dziedzinami z sektora organizacji wydarzeń.

 

Byłem prezenterem, dj-em muzycznym, radiowym, prowadziłem działalność gospodarczą, prowadziłem Kontrasty, działałem w różnych innych placówkach około kulturalnych, prowadziłem stowarzyszenie - i w moim przypadku zawsze ta rozmowa na linii: produkcja – artysta, była dla mnie poprzez to łatwiejsza.

 

Mogłem mieć wymagania jako artysta do pomysłodawcy/realizatora, ale też umiałem postawić się w położeniu drugiej strony i rozumieć organizatora z jego punktu widzenia. To tworzy między nami pewną „więź” i nawet gdy teraz występuję z pozycji dyrektora lub wcześniej organizatora, animatora - rozmowa z drugą stroną, czyli artystą, zawsze była i jest w moim przypadku prostsza, bo mailowa lub osobista - zawsze wiemy o czym rozmawiamy, czujemy temat.

 

W Muzach określam siebie jako człowieka, który już dużo w życiu widział, zrobił, i wie jak się w tej sferze poruszać i jestem jakby „zaczynem”, który powoduje, że warto, aby ludzie właśnie do mnie przychodzili i pewne rzeczy ze mną tworzyli. Tak bym siebie przedstawił.

 

Czy w przypadku prowadzenia „modelowego” Domu Kultury można koncentrować się na konkretnych zyskach z koncertów/przedstawień? Jak to wygląda od strony czystego marketingu?

 

Nastawianie się na zysk kojarzy mi się bardziej z prowadzeniem agencji artystycznej.


Czasem zdarza się, że dana osoba która prowadzi tego typu placówkę, już od razu na wstępie ma sprecyzowane oczekiwania finansowe, wie że musi być tak, a nie inaczej, płaci za program, ściąga artystów. To są osoby, którzy traktują artystów jak produkt. Coś kosztuje tyle i tyle, sprzeda się tyle i tyle biletów, wiadomo - na tym trzeba zarobić.

 

Przy prowadzeniu instytucji publicznej priorytety są inne, przede wszystkim kształtowanie społeczeństwa, dawanie mu czegoś. Dlatego przychodząc tutaj nastawiłem się prowadzenie modelowego Domu Kultury. Wcześniej była to bardziej galeria sztuki.

 

Teraz jesteśmy nastawieni na to, aby BYĆ DLA MIESZKAŃCÓW Szczecina, od dzieciaczka po seniora, aby ich wzbogacać kulturalnie, ale również udostępniamy przestrzenie, aby mogli w nich działać, czy to profesjonalni artyści czy amatorzy. Niektórzy próbują swoich sił na polu sztuki, ale nie mają tej przestrzeni. My ją udostępniamy. Zresztą całe życie do tej pory pomagałem artystom stawiać pierwsze kroki.

 

Zazwyczaj było to tak, że siedziałem sobie fotelu czy krześle, ktoś przychodził do mnie i przedstawiał swój pomysł. Jeżeli od razu wiedziałem, że to jest kiepskie mówiłem „NIE, to nie wypali”. Jeżeli pomysł mi się podobał, chciałem go zrealizować, wiedziałem, że może się udać - to tak było.


Jako Dom Kultury „13 Muz” realizujemy coraz więcej pomysłów. Na początku było to 5, 10 wydarzeń miesięcznie, a teraz doszliśmy do takiego poziomu, że ja zatrzymuję ich ilość, ponieważ nie jesteśmy w stanie pomieścić wszystkich wydarzeń (30 wydarzeń w miesiącu pomijając okres pandemii). Niestety nie mamy aż tak wiele przestrzeni do tworzenia wydarzeń. Musimy poczekać na jej zwiększenie, ponieważ aktualnie jesteśmy przed modernizacją obiektu.

 

 

Ale cały czas amator lub profesjonalny artysta może liczyć na wsparcie w korzystaniu z powierzchni Domu Kultury „13 Muz”?

 

Oczywiście! Jesteśmy otwarci na współpracę z amatorami i zawodowcami. Trzeba przyznać, że często nawet zawodowi artyści, aktorzy mogą prezentować swoje prace u siebie w swojej instytucji, gdzie na co dzień pracują, jednak przychodzą wykonać swój pierwszy autorski koncert, czy spektakl właśnie u nas.

 

Dlaczego? Aby sprawdzić, czy publiczność będzie zainteresowana ich autorską pracą artystyczną, czy nowym projektem. Zdarza się tak często wtedy, gdy artysta jeszcze nie ma wyrobionej własnej marki. Na przykład śpiewa na co dzień w operze, gra w filharmonii czy teatrze, ale chce wykonać swój autorski projekt.

 

Czyli jako Dom Kultury dajecie artystom start - to bardzo odpowiedzialna misja...

 

Te starty artystów ciągną się za mną od wielu, wielu lat. To nie jest tak, że jeżeli ktoś na początku robi świetny projekt i gdy wstęp na jego wydarzenie jest za darmo - publiczność na pewno się zjawi…

 

Czy macie jakąś ofertę dla nowych artystów, którzy mogą u was wystartować ze swoim repertuarem lub prezentacją swojego talentu?

 

Tak, mamy już określony „rytuał”, tak zwany system promowania naszych artystów, którzy u nas występują lub startują. Ściśle trzymamy się terminów, przygotowujemy materiały do określonego dnia kolejnego miesiąca, wypuszczamy ofertę Domu Kultury do wszystkich możliwych mediów, jest tego szeroki wachlarz, oprócz tego wydajemy oczywiście nasze programy „papierowe”.

 

Dlaczego nazywacie siebie Modelowym Domem Kultury?

 

Chcemy, żeby DK „13 Muz” był placówką z prawdziwego zdarzenia. Wzorcowo prowadzonych Domów Kultury jest na świecie sporo. Staram się wykorzystywać moje dotychczasowe doświadczenia, obserwuję świat oraz materiały na ten temat, które można znaleźć w internecie.

 

Przede wszystkim to nasza publiczność kształtuje opinię na nasz temat, dla mnie zawsze ważne jest to, chociażby z kronikarskiego punktu widzenia, aby dostrzegać publiczność, czyli głównie fakt, w jaki sposób ona uczy się i bawi na naszych koncertach, wydarzeniach, a nie tylko dostrzeganie samych artystów.

 

Po czterech latach mojego działania tutaj, podsumowując około 350 sfotografowanych wydarzeń (a było ich o wiele więcej, nie wszystko fotografujemy), które miały miejsce - nawet jeśli oglądamy same zdjęcia z minionych 4 lat, to widać na tych fotografiach wszystko. Czuję satysfakcję... uśmiech na twarzy sam się pojawia.

 

 

 

Kim jest Waldemar Kulpa jako artysta? Kiedy zaczęło się Pana zamiłowanie do występów na scenie?

 

Ja już od szkoły podstawowej miałem zamiłowanie do występów teatralnych. To były czasy kiedy nie było internetu, ludzie zajmowali się bardziej sobą. W szkole średniej również brałem udział w przedstawieniach, konkursach, które często wygrywaliśmy.

 

Uczył się Pan w szkole budowlanej. Jak to się stało, że nie artystycznej?

 

Pod koniec szkoły podstawowej zacząłem wykazywać zdolności manualne, grałem na gitarze, ale również pisałem wiersze, piosenki. Chciałem iść do liceum plastycznego, jednak kolega namawiał mnie na szkołę budowlaną, ponieważ był tam kierunek Dokumentacja Budowlana, który wymagał zdolności manualnych, wyobraźni.

 

Kiedy już mnie namówił, okazało się, że takiego kierunku już nie ma, więc musiałem „wybrać” Budownictwo Ogólne. Nie żałuję, bo nabyłem dużo doświadczenia przy pracach wykończeniowych na praktykach.

 

Była to świetna szkoła, jeśli chodzi o sportowców i artystów. Organizowała ciekawe zajęcia pozalekcyjne dla uzdolnionych uczniów. Dyrekcja bardzo dobrze regulowała te zajęcia dodatkowe. Często zwalniała z zajęć uczniów zaangażowanych w jakiś projekt - jeśli ktoś potrzebował czasu na próby lub uczestnictwo w przeglądach. Szkoła, mimo że Budowlana - chwaliła się swoimi artystami z różnych dziedzin.

 

Czyli to nie zaskakiwało, że ktoś dobrze tańczył, ale był wychowankiem szkoły budowlanej?

 

Jeżeli ktoś był otwarty i potrafił się w różnych stylistykach obracać, poradził sobie.
Ja zaczynałem jako muzyk grający na basie, chociaż wtedy nie miałem pojęcia o gitarze basowej, a wychodząc ze szkoły średniej grałem w Domu Kultury Korab w zespole Kryterium, z którym graliśmy „pierwsze skrzypce” reggae w Szczecinie i tu chyba na Pomorzu... I to wszystko zaczęło się od tej pasji ze szkoły średniej.

 

Z kolei na początku szkoły średniej założyliśmy kabaret szkolny Kufaja, z którym później występowaliśmy na różnych przeglądach, w czasach kiedy kabaret był bardzo cenzurowany.

 

Występowaliśmy na wzorcach tego, co chociażby słuchaliśmy w radiowej Trójce. Wtedy były takie wysublimowane teksty, w których można było ukryć jakieś antyradzieckie, czy antyrządowe nastroje.

 

Zawsze Pan wcielał się w rolę lidera w zespole?

 

Często tak, a także menadżera - organizatora, przy okazji będąc w danym zespole. Jednocześnie pisałem wiersze, teksty i generalnie w czasach szkoły średniej wiele się działo. Studia traktuję jako poważniejszą stronę mojego życia artystycznego.

 

Nie były to łatwe czasy, trzeba było wygrać wiele festiwali, żeby wpuścili człowieka do studia, aby mógł cokolwiek nagrać. W radiu czy na Balu Starej Płyty zawsze starałem się prezentować ambitną muzykę i zarażałem swoją pasją innych, a wzięło się to stąd, że jestem kolekcjonerem płyt.

 

Może nie jest to jakaś wielka ilość, ale płyt winylowych mam ponad 1000 sztuk i dużo więcej CD. Teraz na YouTube można wszystko znaleźć, ja jednak lubię wziąć do ręki płytę, obejrzeć okładkę, oczywiście bardzo dbam o moje płyty.

 

Puszczałem muzykę ludziom w radiu, na imprezach. W momencie kiedy wchodził rap, techno - ja prowadziłem imprezy pod prąd z nurtem muzyki żywej, najczęściej gitarowej, która miała tekst i jakiś głębszy przekaz. I zawsze były tłumy.

 

Druga impreza, która istnieje do dziś, choć obostrzenia trochę jej przeszkodziły tj. Club Tropicana czyli najstarsza cykliczna impreza z muzyką latynoamerykańską w Polsce, niestety przez pandemię to teraz audycje online w Radiu Pasja Tańca, ale musimy przetrwać jakoś ten czas.

 

Z reguły jest tak, że jak ktoś ma jakąś fascynację i produkuje imprezę, to po roku, dwóch może ona się znudzić publiczności, w tym przypadku muzyka latynoamerykańska w dalszym ciągu trwa. Szkoły tańca są i uczą chętnych ludzi do słuchania, tańczenia przy niej, zainteresowanie tego typu muzyką jest wciąż duże.

 

 

Czy uważa Pan, że w Szczecinie tkwi potencjał? Jeśli tak to jaki?

 

Szczecińscy artyści zawsze byli widoczni na polskiej scenie artystycznej. Osobiście uczestniczyłem w wielu polskich festiwalach i muszę przyznać, że mamy w Szczecinie sporo utalentowanych ludzi. Dajmy za przykład festiwal w Jarocinie bodajże w 1987 roku, który był ogólnopolskim wydarzeniem, pamiętam, że na 60 zakwalifikowanych wykonawców, aż 10 uczestników było ze Szczecina, i to wielu z nich zrobiło później większe kariery.

 

Wyjechali ze Szczecina?

 

Ale wracają. Na przykładzie Piotrka Banacha, który spędził wiele lat w Warszawie, a jednak powrócił do Szczecina na stare „śmieci”. Wrócił i pokazał, że z tego pułapu też można robić muzykę. Wiadomo, że karierę łatwiej można robić z dużą wytwórnią, ale trzeba się zastanowić, czy powierzyć SIEBIE jakiejś wytwórni, nie mieć za dużo do powiedzenia i zrobić karierę, czy być sobą...

 

To są te dylematy artysty...

 

Akurat Szczecin, Katowice, czy Gdańsk - wszędzie dylematy są te same, wiadomo, że centrala tych wszystkich wytwórni z reguły jest w Warszawie i łatwiej niektóre rzeczy zorganizować. Jednak ja bym Szczecina nie wpisywał w jakąś prowincjonalność, jeśli chodzi o artystów. My ich tu mamy, a nawet jeśli wyjeżdżają, to zawsze potem cieszy wzmianka w mediach, że oni pochodzą ze Szczecina, jako miejsca, które wykształciło i dało start - myślę, że to jest bardzo ważne.

 

Czy zgodzi się Pan z opinią malkontentów, że w Szczecinie „nic się nie dzieje”?

 

Trochę jeździłem po Polsce i zauważyłem ciekawą zależność, że takie powiedzenie funkcjonuje w każdym mieście i jest najczęściej wypowiadane przez rodzimych mieszkańców. Podzieliłbym ich na dwie grupy: ludzi, którzy zawsze są ze wszystkiego niezadowoleni, a druga to ludzie, którzy w jakiś sposób nie spełnili się w rodzimym mieście.

 

Udzielając się w internecie na różnych forach - oni też potrafią to swoje gniazdo rodzinne wyśmiewać. W mediach społecznościowych jestem od dawna i śledzę różnego typu wypowiedzi, jestem też patriotą lokalnym, nie tylko sfery kulturalnej.

 

Wydaje mi się, że tacy ludzie najczęściej uaktywniają się w okolicy wyborów, bo wtedy jest temat do rozmowy. Wtedy dużo takich osób potrafi sporo negatywnych emocji przelać na łamy internetu. Myślę, że chcąc wyrobić sobie opinię o danym mieście najlepiej odnieść się do osób, które wyemigrowały ze Szczecina na dłużej, a wracają, albo ludzi którzy zupełnie przypadkowo przyjeżdżają do Szczecina i obserwują miasto z zewnątrz, jeżeli oczywiście nie są uprzedzeni. Jeżeli te osoby potrafią obiektywnie spojrzeć na miasto, wtedy mówią o nim najważniejsze rzeczy.

 

 

 

Taka opinia jest wtedy najbardziej wiarygodna, prawdziwa...a jak pandemia wpłynęła na działalność Domu Kultury 13 Muz?

 

Minął już rok i w zasadzie można powiedzieć, że jej początki zaskoczyły nas, jak chyba wszystkich. Uczyliśmy się z tym żyć. Prywatnie i zawodowo. Jednak jako Dom Kultury 13 Muz bardzo łatwo przystosowaliśmy się do nowej sytuacji. Wiele wydarzeń „przerobiliśmy” na online lub przełożyliśmy terminy.

 

Przygotowaliśmy się na to, że ludzie nie będą mogli wychodzić z domu, rodzice będą siedzieć z dziećmi w domu. Salon Artystyczny Seniora w naszym Domu Kultury jest bardzo zdeterminowany do działania, tworzenia, wiadomo, takim ludziom pandemia zabrała praktycznie wszystko... Zatem wszystkie działania skupiliśmy na tym, żeby ludzie siedząc w domu, mogli być z nami.

 

To się udało?

 

Gdy porównuję wpisy z początków pandemii, byliśmy jedną z nielicznych instytucji, która prowadziła najwięcej działań. Szybko skorzystaliśmy z funduszy, które musieliśmy przełożyć na inne formy wydatków, operatorów kamer, studia, realizatorów, aby działania odbywały się online.

 

Udało nam się zdobyć dodatkowe fundusze w programie „Kultura w sieci” i za te pieniądze mogliśmy realizować o wiele więcej wydarzeń. Sądzę, że byliśmy i jesteśmy inicjatorami świeżych pomysłów, które wkładamy w naszą ofertę.

 

Oprócz tych spektakularnych koncertów, czy innych wydarzeń, mieliśmy dużo interaktywnych zajęć dla dzieci do wykonania z rodzicami w domu. Lista dostępnych propozycji jest dostępna w dalszym ciągu na naszej stronie internetowej.

 

Najbardziej twórcze były działania naszych seniorów. Szczerze mówiąc, trudno wymagać, żeby ludzie którzy mają 70 lat i więcej, byli super biegli na komórkach, kamerkach, laptopach, a jednak radzą sobie z tym świetnie i jesteśmy z nimi w ciągłym kontakcie.

 

Jakość naszych materiałów ciągle się poprawia, wszyscy dokładamy starań, żeby uczyć się i doskonalić również w tych dziwnych czasach, w jakich przyszło nam żyć. Nawet w tych trudnych czasach nasz znakomity zespół zebrał rekordową liczbę dotacji z Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu w 2021 r.

 

Czyli jesteście gotowi na kolejną pandemie! Żart, oby ich było jak najmniej...

 

Może inaczej - gdyby nie pandemia, nie wpadlibyśmy na pomysł, żeby wszystko nagrywać, archiwizować w dobrej jakości, oprócz oczywiście zwyczajowych zdjęć reporterskich. Są spotkania, które warto zachować na dłużej. Koncert, czy spektakl w normalnych warunkach zobaczy 100 osób i nikt więcej, bo wejściówki sprzedane.

 

W tym przypadku mamy możliwość zarchiwizowania go i odtwarzania do woli przez obserwatorów w sieci. Artyści w pewnym sensie nie umierają - jeśli uwieczniają swoją pracę, teraz kiedy mamy dostępne „dobra techniki”, warto z nich korzystać też dla przyszłych pokoleń, żeby móc wracać do żywej twórczości, jaką tworzymy również tu w 13 Muzach.

 

 

 

Czy jako doświadczony obserwator odbiorców sztuki, zauważył Pan na przestrzeni lat, że zmienił się typ odbiorcy wydarzeń kulturalnych i czy oczekiwania lub zwyczaje widowni uległy przekształceniu? Jeśli tak - pod jakimi względami?

 

To pytanie jest bardzo złożone i trudne do udzielenia krótkiej odpowiedzi... sądzę jednak, że obecny odbiorca sztuki ma większą wiedzę, poprzez możliwość udziału w ogromnej ilości wydarzeń, jest wykształcony, ma nieograniczony dostęp do internetu. Można się zastanawiać czy jest sens organizować wydarzenia, jeśli prawie wszystko można zobaczyć w internecie.

 

Otóż jest, ponieważ uważam, że człowiek jest „zwierzęciem stadnym” i zawsze będzie dążył do bezpośredniego spotkania z drugim człowiekiem. Chcemy być wśród ludzi, odbierać sztukę, dzielić się komentarzami w przerwach czy po koncercie, i jest to tym bardziej odczuwalne teraz, w dobie pandemii, kiedy tego najbardziej wszystkim brakuje.

 

Do kogo aktualnie skierowana jest oferta DK 13 Muz?

 

Do wszystkich. Jesteśmy instytucją publiczną i przygotowani do tego, aby zaspokajać potrzeby i oczekiwania mieszkańców. Mamy galerię sztuki, koncerty poezji śpiewanej, jazzowe i inne, spektakle teatralne, przeróżne warsztaty dla dzieci, jogę, również dla seniorów, indywidualne występy aktorów z ich autorskimi materiałami, ile użyć lub użyczyć pomieszczeń (albo teraz internetu) możemy - tyle użyczamy.

 

Staramy się robić bardzo wszechstronną działalność, która daje radość mieszkańcom miasta, ale i wielbicielom internetu…

 

 

 

 

Dane do kontaktu:
www.13muz.eu

www.facebook.com/13muz

 

 

Waldemar Kulpa

Waldemar Kulpa