Marta Ewa Mazurek opowiada o swojej książce…

18.04.2019
Autor: Magdalena Oleśniewicz, Zdjęcia: Karolina Tarnawska

„Dwóch Włochów, Francuz i ona - piękna, ciekawa świata Polka. Czy będzie pasowała do ekskluzywnego, bezlitosnego świata bogatych ludzi?” Tak brzmi oficjalny opis fabuły książki „Piękni, bogaci, perfidni” autorstwa Giorgio Rayzachera i szczecinianki Marty Ewy Mazurek. Książka ukazała się pod koniec zeszłego roku i cały czas zyskuje nowych czytelników. Rozmawiamy z Panią Martą Ewą Mazurek, która zdradzi nam swoje plany na najbliższą przyszłość. Marta Ewa Mazurek ukończyła Wyższą Szkołę Sztuki Użytkowej w Szczecinie. Projektantka mebli, architekt wnętrz, malarka, ilustratorka, modelka. Pasjonuje się surrealizmem. Książka „Piękni, bogaci, perfidni” to jej debiut literacki.

 

Minęło kilka miesięcy od naszego ostatniego spotkania. Czy odbiór książki zaskoczył Panią na plus czy minus?


Na dzień dzisiejszy, tylko in plus, co mnie osobiście zaskoczyło. Dlaczego? Bo liczyłam się z krytyką. Choć zawsze jestem optymistką, i dla mnie szklanka jest do połowy pełna, nie pusta. Krytyka jest istotna, o ile jest konstruktywna. Naprawdę nie warto „stroić fochów”, jeśli komuś to co robisz, najwyraźniej się nie podoba. Miewam momenty, że owszem, krytyka boli, nie jestem avatarem.


Jednak zawsze mam z tyłu głowy, że krytykanctwo może wynikać z zazdrości, ktoś mógł mieć zły dzień, ale wtedy sama to weryfikuję. Wtedy jest to zwykły, prymitywny hejt. Wiem kim jestem, znam swój cel, wiem co zrobiłam dobrze, czy źle.


Krytyka oczywiście może być pomocna, wtedy traktuję to jako zdrowy, zimny prysznic, i wysnuwam wnioski na przyszłość. Zresztą każdemu nie da się dogodzić, ludzie mają odmienne gusta, a jak mówi przysłowie „o gustach się nie dyskutuje”. Książka dla nas Polaków może być kontrowersyjna, bo porusza drażliwe tematy, jak choćby pedofilia wśród księży. Pokazuje ówczesną Polskę oczyma różnych narodowości, różnych osobowości.


Gdzie możemy kupić Pani książkę w Szczecinie? W jakich sieciach ją Pani dystrybuuje?


W każdym Empiku, w Mole Mole, w internetowych księgarniach, książka jest dostępna praktycznie wszędzie :)


Czy planuje Pani kontynuację książki? Będzie druga część czy może szykuje Pani coś nowego?


Nie ukrywam, mam taką nadzieję. Dlatego też zakończenie nie jest jednoznaczne, pozostawia niedomówienia. Czekamy póki co, aby zobaczyć jaki będzie odbiór książki i czy będzie zapotrzebowanie na kolejną część.

 

Zaszalejmy! Kogo by Pani widziała w rolach głównych, jeśli doszłoby do ekranizacji książki?


Trafiliście w samo sedno, ta powieść to gotowy scenariusz. Była pisana pod bacznym okiem Giorgio Rayzachera, mistrza reżyserii, który zawsze przypominał, by pisać tak, aby mieć gotowy scenariusz na film czy serial. Kogo widzę w rolach głównych? W roli kobiecej - Magdalenę Cielecką, dlatego, że bardzo ją cenię jako aktorkę. Kiedy mieszkałam w Paryżu, wielu Francuzów to nazwisko znało, i ceniło. Choć nie jest w wieku głównej bohaterki Kariny, to wyglądem ją przypomina.


Inną z bohaterek (nie zdradzę którą) mogłaby zagrać Joanna Kulig, którą Giorgio Rayzacher poznał na planie „Zimnej Wojny”, gdzie spędził kilka dni. Mówił, że jest genialna, widząc jej grę, wierzę w to bezwzględnie. Chwalił również Tomasza Kota, więc może i on jako Luc:) Jest wiele opcji, osobiście wolę młodą krew, w której drzemie potencjał i energia.


W jaki sposób promuje Pani swoją książkę? Bierze Pani udział w spotkaniach autorskich?


Promocja to zdecydowanie sprawa priorytetowa. Niestety należy głównie polegać na sobie, aby efekt był zadowalający. Moje motto to „umiesz liczyć, licz na siebie”. Jest to taka sama praca, o ile nie bardziej wymagająca, niż sam proces tworzenia książki. Nie można zdać się jedynie na wydawnictwo. Książka musi być widoczna, przede wszystkim w mediach społecznościowych, na fb, instagramie. Dzieło „Piękni Bogaci Perfidni " ma oczywiście swój fanpage na facebooku. Tam codziennie dodajemy posty, fragmenty książki, by zachęcić potencjalnego czytelnika.


Reklamowaliśmy książkę w radio, staramy się, aby tych reklam było znacznie więcej. Jeśli chodzi o telewizję, mam nadzieję, że zaistnieję w niej niebawem. Reklama widoczna jest na billboardach, nośnikach LCD itp. Organizujemy również konkursy dla czytelników. Wydawnictwo wysyła powieść do blogerów, którzy z nimi współpracują i później książkę recenzują na swoich blogach.

 

"Wiem kim jestem, znam swój cel, wiem co zrobiłam dobrze, czy źle"

 

  

 

 
Ważne są wywiady, prasa, zaistnienie w magazynach literackich. Bardzo istotne są opinie i recenzje w księgarniach internetowych, zwłaszcza w Empiku. Najbardziej istotne jest, by książka znalazła się wszędzie w sprzedaży stacjonarnej, głównie w Empiku i w siostrzanym Mole Mole. Warto o to zabiegać. Celem są też największe targi książki, choćby te, które odbędą się niebawem w Warszawie.


Nie można być jedynie pisarzem, trzeba zająć się marketingiem, promocją, reklamą. Spotkania autorskie to raczej relikt, a jeśli już są organizowane, tyczą się bardziej celebrytów. Na takie spotkania przychodzą bardziej fani niż czytelnicy. Chcę pokazać przede wszystkim książkę, gdyż wiem, że warto ją przeczytać. Można się z niej wiele dowiedzieć, przeczytać o prawdziwych miejscach, obrazach, architekturze.


Na koniec prosimy o kilka słów o najbliższych planach. Czy kolejne książki napisze Pani razem z Giorgio Rayzacher'em czy teraz pora na coś w 100% własnego?


Jeśli ciąg dalszy nastąpi...to tylko z Giorgio Rayzacherem, po cóż zmieniać to co się sprawdziło. Planów jest wiele, na razie muszę skupić się na tym co tu i teraz oraz na promocji. W przyszłości... może książka o tematyce Japonii, w której spędziłam wiele czasu i jestem zafascynowana ich kulturą. Uwielbiam również rysować, także ilustracje, dlatego od dawna myślę o książce dla dzieci, gdzie mogłabym się spełnić, pisać obrazem, a malować słowem.