"Skradając się brzegiem baśni" - o początkach i twórczości Krzysztofa Pilikowskiego

17.02.2021 0 komentarzy
Autor: Ewa Cudnik, Zdjęcia: Rysunki: Archiwum Artysty // Fot: Piotr Marski

Filozof Alain de Botton napisał kiedyś, że "Malując jakąś część świata artyści mogą otworzyć nam na nią oczy." (Sztuka podróżowania).Jaki kawałek świata pokazuje nam szczecinianin Krzysztof Pilikowski - artysta tworzący wyjątkowe obrazy i instalacje? Zobaczcie sami i przeczytajcie wywiad z tym niezwykle barwnym twórcą, który prowokuje i zaprasza na spacer po jego wyobraźni.

 

Bohater Wywiadu: Krzysztof Pilikowski // autor zdjęcia: Piotr Marski

 

-----------------------------------

 

Artykuł powstał przy współpracy z  The Best Of Szczecin. Dziękujemy i serdecznie polecamy!

 

-----------------------------------

 

Ku jakiemu rodzajowi malarstwa skłaniasz się najbardziej?

 

Maluję sceny rodzajowe, pejzaże, nokturny, akty. Preferuję malarstwo olejne, lubię szklistość tego medium. Techniki - akwarela czy akryl również nie są mi obce. Poza tym porywają mnie formy przestrzenne - rzeźba, instalacja czy metaloplastyka, a w niej najczęściej meble.

 

 

Gdzie do tej pory nabywałeś umiejętności technicznych?

 

Uczyłem się rysunku pobierając prywatne lekcje, natomiast malarstwo, metaloplastyka i wymienione wcześniej sztuki plastycze są już efektem własnej pracy.

 

Czy pamiętasz jakieś przełomowe zdarzenie z przeszłości, które zainicjowało u Ciebie fascynację malarstwem?

 

Kiedyś chyba każdy dzieciak posiadał pamiętnik. Z mojego prowadzonego w pierwszych klasach szkoły podstawowej zapamiętałem jedną, jedyną sentencję wpisaną przez nauczycielkę muzyki, jeśli dobrze pamiętam, p. Jabłońską, a brzmiała tak: "Każdego dnia należy powiedzieć kilka mądrych zdań, posłuchać wspaniałej muzyki, a nawet, jeżeli to możliwe, zobaczyć piękny obraz". To cytat J. W. Goethe. Wolałem namalować. Trzeba przyznać, nauczycielka ślicznie pozmieniała kolejność, dałem się porwać tym słowom i teraz weź człowieku się męcz (śmiech).

 

 

Chyba nie jest to aż tak wyczerpujące! Z tego co wiem, utworzyliście w Szczecinie stowarzyszenie kilku artystów i wspieracie się nawzajem w prowadzeniu działań artystycznych. Jakie wymierne korzyści daje taka budująca współpraca pojedynczemu twórcy?

 

Kilka lat temu zostałem zaproszony do udziału w Szczeciskiej Grupie Twórców NAWA. Nasza wspólna twórcza wędrówka trwała kilka lat. Założyliśmy stowarzyszenie, dzięki temu otwarły się przed nami możliwości zorganizowania wystaw, pokazów grupowych i zaprezentowania się w ten sposób szerszej publiczności.

 

Program nasz kocentrował się na szczecińskich pejzażach i rodzajowych smaczkach - dzisiejszych jak i tych sprzed stu lat. Wystawy w INKU, Książnicy Pomorskiej czy Starej Rzeźni cieszyły się dużym powodzeniem ze strony miejskiej publiczności, jak i szczecińskich dziennikarzy. Szczecin widziany oczami różnych artystów da się lubić, o czym przekonaliśmy się wtedy wszyscy.

 

 

W Twoich obrazach przewija się motyw szczecińskiego pejzażu. Ulubiony rejon miasta, z którego pochodzi najwięcej dzieł to...?

 

"Chwile w Prawobrzeżu" to cykl obrazów tworzony od dłuższego czasu, którego nie chcę i nie potrafię zakończyć. Nie jestem w stanie odkochać się od klimatycznych uliczek starego Dąbia, Zdrojów czy Klęskowa jak również od przestrzeni Lubczyny czy Inoujścia.

 

Inspiracja jest pachnącym gruntem, wilgotną wrażliwością na każde przesiane ziarno codzieności, każdy z nas jest twórcą i mistrzem swojego życia. Robert Frost w jednym z wierszy ujrzał w lesie dwie drogi, wybrał tę mniej uczęszczaną, reszta wzięła się z tego, że to ją wybrał. Sam nie zamykam się na ograniczony wybór - albo, albo. Wyznaję zasadę własnej trzeciej ścieżki, reszta bierze się z tego, że tak wybrałem.

 

 

Z jakim odbiorem Twoich prac spotykasz się coraz częściej?

 

Gdybym w internecie nie trafił na forum artystyczne i fantastycznych ludzi je tworzących, być może jeszcze długo malowałbym "do szuflady". Spotkałem się tam z rzetelną i zaskakująco dobrą oceną swej malarskiej roboty, upewniłem się, że to, co robię, ma sens. Właśnie w tym miejscu zostałem dostrzeżony i zaproszony przez artystów z NAWY. Spotkania z ludźmi tworzącymi sztukę oraz jej odbiorcami, rozmowy "na żywo" i z cyfrowym pośrednictwem, z drugiego końca kraju, bądź zagranicy, wskazówki i ciągłe doskonalenie umiejętności - zaowocowały zamówieniami na obrazy oraz sprzedażą już namalowanych.

 

 

Stopniowo stajesz się coraz bardziej popularny. Czy masz związane z tym jakieś anegdoty?

 

Podobno nie ma przypadków. Wyobraź sobie, któregoś gorącego letniego wieczoru wchodzę do najstarszego szczecińskiego szynku - Baru Wiarus, na najlepsze pierogi w mieście, odrobinę herbaty (śmiech) i aby ukradkiem sfotografować wnętrze oraz biesiadników, posiadaczy barwnych osobowości.

 

'Siekiery powbijane w dym papierosowy' już od wejścia, przede mną chłopiec proszący barmankę o szklankę wody. Kobieta podaje chłopcu półlitrową Fantę, a ten odchodzi z wielkim uśmiechem i błyskiem w oczach unosząc musujący napój. Chwila serdecznej rozmowy z barmanką, przekazuję chabrowy banknot na sprawienie jeszcze wielu uśmiechów. Bywałem tam raz w roku, najchętniej jesienią. Za każdym razem witany uśmiechem i słowami: "Nasz pan artysta, dawno u nas pana nie było". Zdjęcia pstrykałem już później w tym miejscu wśród ogólnego zrozumienia dla mojej pracy twórczej, opychałem się pierogami i zaczytywałem poezją imiennika Wojaczka. Bo gdzie lepiej mogłaby ona smakować jeśli nie tam ...

 

A jeszcze innego lata, w jednym z nadbałtyckich pensjonatów właścicielem był Francuz ożeniony z Polką, architekt, miłośnik i kolekcjoner malarstwa, którą to kolekcję miałem przyjemność za chwilę obejrzeć. Z mojego portfolio wybrał obraz przedstawiający ulicę Oficerską w starym Dąbiu, porozumieliśmy się szybko w sprawie kwoty, a transakcję przypieczętowaliśmy kieliszkami świetnego wina. Otrzymałem także rabat na kolejny pobyt w pensjonacie.

 

 

Ta opowieść brzmi jak fragmenty dobrego filmu...! A wracając do Twojej twórczości: czy możesz opisać nam swoje prace, z których jesteś najbardziej zadowolony?

 

Nie może być mowy o samozadowoleniu, możemy raczej porozmawiać o skradaniu się brzegiem baśni. To emocjonalna i intelektualna przygoda. To ścieżka niekończących się pytań, na której znajdziesz kilka odpowiedzi. To olśnienia i próby ich materializacji. Obraz można malować i poprawiać do woli, kwestią zasadniczą jest odpowiedni moment kiedy przestać.

 

Jeśli już jesteś tak tajemniczy, czy opiszesz nam prace, które zostały docenione przez Twoich klientów - nabywców dzieł?

 

Jeśli chodzi docenienie przez klientów, hm, otóż miałem przyjemność poznać piękną kobietę o imieniu Marzena, widuję ją rzadko, jednakże za każdym razem podkreśla jak świetnie się czuje w miejscu swojej pracy. Na potrzeby jej butiku wykonałem płaskorzeźbę z motywem Koloseum oraz zaprojektowałem i częściowo wykonałem metalowe meble. Swymi słowami sprawia mi niewyobrażalne komplementy, i tak już od dziesięciu lat.

 

 

Twoje artystyczne plany na przyszłość:

 

Mam ochotę na eksperymenty.Kręci mnie szeroko pojęta abstrakcja z wplecionymi srebrnymi nićmi projektowania sensorycznego, obrazy poprawiające nastrój np. poprzez dotyk.


Prócz wspomnianej abstrakcji w zamierzeniu jest cykl obrazów przedstawiających dawny Szczecin w lekkiej, świeżej formie oraz nowe spojrzenie na akt - widzę coraz większe zainteresowanie szczecinianek tym tematem. Plany ambitne. Ponadto stworzenie strony internetowej to również konieczność.

 

Parę słów zachęty do skorzystania z Twoich usług:

 

Zapraszam serdecznie do odwiedzania facebookowego profilu Pro Voc Art i do kontaktu mailowego na adres: [email protected]


Dziękuję za zaproszenie, życzę Wam wszystkim uśmiechu, ciepła i miłości, dbajcie o siebie i bliskie osoby.

 

 

 

Krzysztof Pilikowski

Krzysztof Pilikowski

 

Komentarze

Komentarze

Brak komentarzy.

Nie ponosimy odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach i opiniach publikowanych przez Czytelników niniejszego serwisu. Publikowane komentarze są tylko i wyłącznie prywatymi opiniamii użytkowników serwisu. Zachowujemy oryginalną pisownię nadesłanych komentarzy.