Rozbieranie ze snu. Rycharski. Hasior

Rozbieranie ze snu. Rycharski. Hasior
TRAFO Trafostacja Sztuki
do 05.10.2025
Rozbieranie ze snu to wystawa, która działa jak scenografia, ale też performance rozpisany na gesty i przedmioty. Akcja dzieje się na polskiej wsi. W miejscu, które nigdy nie było „wsią wesołą, wsią spokojną”, jak lubią o niej myśleć ludzie z miasta, a raczej bulgoczącą i naszpikowaną sprzecznościami społeczną tkanką, podskórnym polem napięć i konfliktów. To ojcowizna w soczewce.
Władysław Hasior i Daniel Rycharski egzorcyzmują zbiorowe lęki i traumy, wyciągają trupy z szafy, a jeden z nich nawet sam z niej wychodzi, mierzą się z ludowością na sprzedaż i chrześcijańskim sacrum, bawią się narodową ikonografią.
Grają też z ich zapomnianymi i wykluczanymi aktorami i aktorkami. Upiory i duchy, zbrodniarze i bohaterzy, osoby LGBT i odmieńcy, narodowi wieszcze i artyści outsiderzy, Żydzi i uchodźcy, pany i chłopi. Wszystkie te widma wracają. Upominają się nie tylko o swoje prawa, ale może nawet bardziej, o inną wizję przeszłości, a w konsekwencji inną teraźniejszość.
W trakcie galicyjskiej rabacji, gdy ciała panów puchły w rowach, mieszkańcy i mieszkanki wsi organizowali pańszczyźnie pogrzeby. Do drewnianej trumienki wkładano dworskie księgi rozliczeniowe i chowano je na cmentarzu z całym ceremoniałem. Zasłaniano okna i palono świece. To, czego nie widać, mniej boli. Wtedy śmierć jak chłopi, chodziła z kosą – narzędziem zbrodni i symbolem wyzysku. Na żniwa i zapusty.
Hasior lubił porównywać swoją praktykę do pracy grabarza. Jego rzeźby wyrwane z ziemi inspirowane człekokształtnymi grobami były ekshumowanymi trupami – ciałami, które nie są ani żywe, ani martwe, które płoną, zrastają się na powrót z ziemią i drażnią surową ekspresją. Rycharski konstruuje dla nich i innych trupów trumnę – Umarłą klasę.
Chowa w niej kulturę chłopską, której – jak pisał Andrzej Mencwel – już nie ma, która zniknęła razem z małymi gospodarstwami i która istnieje dziś tylko jako skansen z malowniczymi dekoracjami.
W tym sensie ta trumna to też szafa, w której wiszą zarówno historyczne, jak i wyimaginowane w chłopomańskim transie kostiumy wsi i z której, jak zmora, ku przerażeniu konserwatywnej społeczności, wychodzi LGBT. To miejsce transgresji, w którym wszystko przeżywamy raz jeszcze, w którym znów dogania nas wstyd.
Materia niszczy się, rozkłada, umiera, ale też znaczy. Innymi słowy, materiały, których użyto do wykonania prac, też mają swoje historie. Jak chleb wypieczony z mąki ze Smarżowej, z pola, na którym stał kiedyś dom Jakuba Szeli, porzucone w górach ubrania uchodźców albo grzebień, który w ogrodzie zgubiła Żydówka i który stał się częścią jego pierwszego asamblażu. Resztki rolniczych maszyn, z upadłych gospodarstw które straszą swoją ekspresyjną i drapieżną formą albo plastikowe żołnierzyki, którymi jeszcze przed chwilą dzieci bawiły się w „wojnę”.
Trigger warning: ta wieś jest dziwna. O ile duchy wkraczają na scenę dzięki trumnie, o tyle publiczność wchodzi do wnętrza fantazmatu, przechodząc przez bramę upamiętniającą kolejną rocznicę pańszczyzny. Rozbieramy tu nie tylko siebie, ale też właśnie mit. Na gejowskim weselu bawi się Jakub Szela i zakrwawionymi rękami brudzi ubrania gości, z kranów leje się błękitna krew, z quasi gotyckich witraży spoglądają na nas zarzynani szlachcice, chleb jęczy, w świńskich korytach złocą się monety, a na sztandarze szczerzy się święty Łotr.
Przyglądamy się też wreszcie im. Przed nami: gej i katolik, który odmawia różaniec, obracając w palcach małe tabletki xanaxu i nieśmiały harcerz, nieślubny syn wiejskiej praczki, który ze znalezionych w lesie patyków i korzeni konstruuje małego pieska na łańcuchu.
Hasior i Rycharski to artyści, których twórczość jest nierozerwalnie związana z ich biografią. O Rycharskim, artyście z Kurówka walczącym z wiejskimi uprzedzeniami powstał film Wszystkie nasze strachy, a o Hasiorze, ubogim chłopcu z Krasno Potockiego, który dzięki zmianie systemu doświadcza społecznego awansu, napisano propagandową książkę. Obie historie łączy rewolucja. O ile Hasior jest bohaterem społecznych zmian, które – jak pisze Andrzej Leder – z całym społeczeństwem przeżywa jak we śnie oraz kronikarzem modernizującej się wsi, o tyle Rycharski wizjonerem, który odkopuje trupy i na zgliszczach chłopskiej kultury próbuje wzniecić własną rewolucję.
Odziera nas z trywialnego romantyzmu, martwych tradycji i narodowych świętości. Trochę jak Wyspiański podkłada ogień pod kościół, zamek i mogiłę. Budzi nas z transowego snu.
Tytuł wystawy przywołuje wiersz Stanisława Grochowiaka – Rozbieranie do snu, którego akcja rozgrywa się we wnętrzu trumny, ale też prace Hasiora o tym samym tytule.
Rozbieranie kojarzy się z czymś erotycznym, ale też jednocześnie pozwala się czytać jako dekonstrukcja, podczas gdy sen to stan spoczynku, w którym podmiot ciągle doświadcza, ale już poza swoją świadomością. Nawiedzają go zarówno martwi, jak i żywi, wyparte traumy i ukryte pragnienia. Dialog, który Rycharski prowadzi z Hasiorem i jego wyobraźnią, ale też zmitologizowaną biografią, staje się sposobem na rozliczenie grzechów, przyjrzenie się resentymentom i historii pisanej przez panów. To krytyczna lektura, gdzie równie ważne, jak to, co Hasior mówi, jest to, co przemilcza.
Może dlatego, że zwyczajnie się wstydzi? Rycharski w jednej z prac cytuje Tischnera:
Musisz być sobą, bo jeśli będziesz kimś innym, to akurat zbawią tego innego, a nie ciebie.
Kuratorki: Ania Batko, Julita Dembowska
Koordynatorki: Ada Kusiak, Kaciaryna Bychak
Identyfikacja graficzna: Jakub de Barbaro
Współpraca artystyczna: Jerzy Nasierowski, Stanisław Garbarczuk, firma Witraże s.c. oraz Inez Dapszus, Monika Jaskuła, Korneliusz Piotr Klepajczuk, Elena Sakharuk, Kajetan Wójcik, Aleksandra Kuo-Rydzyńska