Elektroniczne Wibracje: Nagle w innej krainie

07.12.2015 0 komentarzy
Autor: Dawid Korniak, Zdjęcia: Dawid Korniak

Witajcie w krainie płynącej dźwiękami i nietuzinkową innością. Witajcie w miejscu, gdzie zewsząd przenikające muzyczne doznania mieszają się i przeplatają ze świetnymi kolorowymi przebraniami. Witajcie w miejscu, w którym czujesz się, jakbyś był na „Zachodzie”, gdzie większą szansę masz, by usłyszeć język niemiecki, niż język polski - a wszystko to oraz wiele innych, na łonie pięknej polskiej ziemi. Witajcie w Rogowie na festiwalu Nagle nad Morzem!

 

Autor: Dawid Korniak

 

 

W zeszłym roku w ferworze pełnej zabawy, spędziłem dwa festiwalowe dni oraz noce. W tym roku miałem okazję być tam przez jeden dzień, ale był to zdecydowanie błogi dzień. W 2016 roku koniecznie rozbijam namiot już w piątek rano, następnie rzucam się w wir wspaniałej zabawy i wracam w poniedziałek.

 

Spotkałem się z kilkoma relacjami pofestiwalowymi i tak jak w większości z nich, tutaj również i ja zachowam umiar w swoich wypocinach, ponieważ po prostu to trzeba przeżyć samemu, tak zwane #mustbe, no bo musicie tam być!

Zdradzić mogę na pewno miejsce... no dobra, troszkę więcej. Cały festiwal odbywa się w nadmorskiej, polskiej miejscowości – Rogowo. Organizowany jest przez naszych niemieckich sąsiadów, we współpracy z polską stroną. Przykładowo na 10 tysięcy festiwalowiczów, około 8 czy 9 tysięcy będzie mówiło po niemiecku, reszta w innych językach i około tysiąca po polsku.

 

 

Dlaczego to nie dziwi? Ponieważ od samego początku trzon reklamy stanowi poczta pantoflowa, która lata po całych Niemczech, natomiast u nas od początku niewiele osób o tym słyszało. Teraz nieco już się to zmienia. Wydaje się to być niezwykle kluczowe w tej całej układance dotyczącej narodowości festiwalowiczów. Wszystko bez większego szumu, tylko robienie czegoś kapitalnego bez rozgłosu, a wszystko samo hula samoistnie.

 

Festiwal teoretycznie jest od piątku do niedzieli, ale de facto można pojawić się już w czwartek i bawić się do poniedziałku. W tym roku cena wynosiła 100 euro i naprawdę kompletnie nie powinna ona nikogo odstraszać! Klimat, miejsce, poprzebierani ludzie, wszędzie dosłownie „miłość, spokój i szacunek”, rewelacyjne i różnorodne sceny, strefa gastro, różne atrakcje, masa dekoracji, dziwnych (w sensie pozytywnym!) figur, rzeźb czy czegokolwiek innego!

 

Ale przede wszystkim muzyka, która wszędzie sama się broni... no i grubo ponad 100 artystów, których praktycznie wszystkich warto usłyszeć (choć niestety nie jest to możliwe:). W tym roku organizatorzy stworzyli następujące sceny: Forkel Gork (mainstage), Radiostacja, Tentakelbar, Uwaga, Endstation Rogowo no i Humbug.

 

 

Pokrótce o scenie numer 1 oraz numer 3. Forkel Gork, czyli scena główna - wielka scena z przebardzodużą głową wilka, w której to znaleźć można było sprzęt, a także grających artystów. Masa kolorowych świateł, dym wydobywający się z paszczy - sprawiały wrażenie, iż wilk jest żywy; zagrali tam między innymi: Lake People live, Konstantin Sibold, Cheapers Ruede Hagelstein live czy Kollektiv Turmstrasse. Zagraliśmy również i my, jako kolektyw Canalia: Daniel Zachodni, Brat Beat, Luck Mall oraz ja. Scena numer 3, to miejscówka na plaży - jako że pogoda w tym roku dopisała, była ona bardzo oblegana. Można było wykąpać się w morzu, opalać się, zjeść watę cukrową, ale przede wszystkim tańczyć na rewelacyjnie zrobionej scenie, która kompletnie nie dawała sobie poznać, iż została zrobiona w Polsce. Grali między innymi: Powel, Jimi Jules, Foolik, Max Graef, Cuthead, Ptaki, Beddermann & Dahlmann czy Elektro Albert.

 

Plötzlich am Meer, to nie tylko techno, tech house, house czy deep house. To również podróż w inne zakamarki elektroniki, ale i nie tylko, ogólnie rozumiane: funk, disco czy nawet dobry ambitny hip hop! To także miejsce, gdzie wszyscy są tak naprawdę dla siebie życzliwi, łączy ich jedno – miłość do muzyki.

 

Nagle nad Morzem, to kwintesencja zadowolenia. Wszystko, czego można tam doświadczyć… można przyrównać do bycia głodnym. Wyobraźcie sobie, że jesteście mega głodni (spragnieni muzyki oraz tańca), nagle trafiacie do miejsca, w którym dostajecie wszystko, co tylko chcielibyście zjeść (macie możliwość usłyszenia doskonałej muzycznej różnorodności), a ktoś sprawia, że możecie jeść do woli, a brzuch ani razu nie będzie pełny – od czwartku do poniedziałku. Dobra opcja? Najlepsza! Tylko że po tym wszystkim, wcale nie będziecie najedzeni, bo będziecie chcieli więcej i więcej... Choć ponoć lepszy niedosyt od przesytu, prawda?

 

 

Co polecam?


Przede wszystkim zapraszam na dziesiątą jubileuszową edycję doskonale znanego już cyklu – Elektroniczny Szczecin Night. Impreza odbędzie się w piątek, 02.10. w klubie City Hall. Zagrają: Bruno Otranto (Plötzlich am Meer 2015/ Novo Music / Berlin), Canalia Crew: Dawid Korniak, Brat Beat, Daniel Zachodni oraz Michał Chrzanowski i więcej, więcej, więcej

 

24.10. w tym samym miejscu odbędzie się Tanznacht. Zagram razem z MarioKotta, ale to nie koniec… gośćmi specjalnymi będą bracia Kyodai (Local Talk/Exploited/Freerange/PokerFlat), którzy zagrają swój live act. W gwoli przypomnienia, bracia Luis oraz Javier byli u nas półtora roku temu, z okazji obchodów 10lecia Klubu. Ci co byli, doskonale pamiętają, że była to jedna z najlepszych imprez, jakie widział Szczecin.

 

Strefa dźwiękochłonna

1/ Miss Kittin & Nicolas Masseyeff - Cut the crap
2/ Toygun – Nyra
3/ Gorje Hewek, Izhevski — Calinerie
4/ Moony Me & Woodcut-Zeitgeist (Nachtbraker Remix)
5/ Roberto Rodriguez – Pom
6/ Sandrino, Frankey – Acamar
7/ Chili Hifly - Is It Love (Late Nite Tuff Guy Remix)
8/ Snilloc – Elso
9/ Max Graef – Pedro
10/ Brame & Klansee - Alright

 

Komentarze

Komentarze

Brak komentarzy.

Nie ponosimy odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach i opiniach publikowanych przez Czytelników niniejszego serwisu. Publikowane komentarze są tylko i wyłącznie prywatymi opiniamii użytkowników serwisu. Zachowujemy oryginalną pisownię nadesłanych komentarzy.