Maciek Łagodziński – regionalny patriota

07.12.2015
Autor: Ela Pawlak, Zdjęcia: Ela Pawlak

Wokalista zespołu Big Joe Cover Band, konferansjer i dj, uczestnik programów „Ugotowani”  i „Jaka to Melodia”. Jednym słowem: człowiek orkiestra, który poprowadzi każdą imprezę czy koncert i rozbawi nawet największego mruka. Spełnił swoje marzenie: żyje rozrywką i z rozrywki. Jak sam mówi, na co dzień kolekcjonuje mocne wrażenia. Najbardziej ceni w sobie i innych dystans do świata i poczucie humoru. O kogo nam chodzi ? Oczywiście o Maćka Łagodzińskiego! 

 

Autor: Piotr Żelachowski

 

 

hot°: Maciek, jest Ciebie pełno w różnych miejscach, śpiewasz, grasz, podróżujesz


Wiesz co, tak, to prawda. Jest mnie pełno bo wykonuję takie publiczne w sumie zajęcie. A jak ktoś publicznie się udziela, to z reguły będzie go wszędzie pełno. Tym bardziej, że jest to świat rozrywki, więc zależy mi żeby ludzie kojarzyli mnie pozytywnie. Jestem na tych płaszczyznach, na których lubię być. Lubię, ludzi. Uwielbiam. Nie wyobrażam sobie żeby nie być wśród nich. Bo to dzięki nim, ja jestem, istnieję i mogę wykonywać to co kocham. I robię to dla nich.

 

hot°: Powiedz nam coś więcej o Big Joe Cover Band


Big Joe Cover Band to było takie moje dziecko i spełnione ostatnie marzenie. Zawsze chciałem śpiewać. A z tym śpiewem było różnie, raz lepiej raz gorzej. Nigdy nie uczyłem się śpiewu lecz jakieś pojęcie o tym miałem. I zawsze marzyłem o tym, żeby móc skrzyknąć się z chłopakami i grać. Po prostu grać. Gdzieś to się tam rodziło w bólach, jak każda sztuka, ale w końcu stało się, gramy.

 

Istniejemy od czterech lat. Tworzymy sobie rock and rolla, bluesa, bawimy się tą muzyką. Dołączyłem to jako moją taką kolejną cegiełkę do tego co wykonuję w życiu. Czyli oprócz tego że zajmuję się rozrywką, imprezami, to jeszcze realizuję się i spełniam marzenia jako wokalista zespołu.

 

 

hot°: Wcześniej często dawaliście koncerty w Bostonie. A teraz?


Tak, mieliśmy sporo fajnych przygód w lokalach szczecińskich. Wspominamy je bardzo miło. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będziemy mieć taką okazję, żeby tak zagrać.

 

hot°: Przygoda za przygodą. Pamiętam, że miałeś ją również na łamach telewizji TVN w programie „Ugotowani”. Czyli mam rozumieć, że lubisz też gotować?


Tak, to prawda.. Jak wspomniałaś na początku naszej rozmowy – wszędzie mnie pełno, więc do mediów też pognałem. Wiesz co, ja zawsze marzyłem żeby w jakimś programie wystąpić. I może nie chciałem wystąpić byle gdzie, a idea „Ugotowanych” zawsze mi się podobała.

 

Bo fajnie się spotkać przy stole z ludźmi, obcymi kompletnie i razem z nimi coś dobrego zjeść. Fakt faktem, rywalizacja tam jest, toczy się ona o pewną sumę pieniędzy. Natomiast, czy to jest wyznacznik? Nie. Po prostu fajna zabawa, świetni ludzie, najważniejsze.

 

 

hot°: Więc lubisz się gościć?


Lubię. I lubię gości. Lubię obracać się wśród ludzi, ale też kocham jeść. Więc jeżeli można spotkać się z ludźmi i przy okazji jeszcze coś dobrego zjeść, no chyba nic przyjemniejszego.

 

hot°: Dobrze. Powiedz mi, na Twoim profilu facebookowym, widać że często angażujesz się w życie zwierząt. No i oczywiście sam posiadasz psa.


Tak to prawda. Sześć lat temu, piękny, zwariowany, czekoladowy labrador, stał się pełnoprawnym członkiem rodziny. I to dosłownie. Zdarza się że nie odstępuje mnie na krok, czasem wchodzi mi do łóżka, więc tak, jest największym uczestnikiem mojego życia. Zawsze jak byłem mały towarzyszyły mi zwierzęta. Zawsze z ulicy przyprowadzałem jakieś koty, gołębie. Obiecałem sobie kiedyś że będę mieć psa, no i tak też się stało.

 

 

hot°: Pewnie gdybyś miał taką możliwość miałbyś jeszcze jednego?


Trzeba liczyć siły na zamiary. Przy moim trybie życia, moi znajomi pukają się w głowę, jak ja sobie radzę z psem. Więc tutaj nie ma różnicy jaki tryb się prowadzi. Zawsze można dać zwierzakowi dużo miłości, jeżeli się tylko chce, jeśli człowiek potrafi. Drugi pies, przy tak wymagającym moim jednym to nie byłby żaden kłopot, więc może w przyszłości. Zobaczymy.

 

hot°: Właśnie, mówisz że masz bardzo dużo pracy. Często wspominasz, że gdy kończysz prowadzić jedno wesele, to już ludzie pytają kiedy masz wolne terminy. Czyli Twoja praca przynosi ogromne efekty. Jednym słowem jesteś rozrywany!


Myślę że bycie dobrym w tym co się robi, to jest też ogromna odpowiedzialność. Ludzie oczekują od ciebie, że ty nie będziesz dzisiaj dobry, a jutro średni. Więc to że posiadam zamówienia na terminy na przyszły rok, jako oprawa muzyczna, dj, wodzirej, to tylko wychodzi z tego, że kocham tą pracę całym sercem. Ma to oczywiście dobre strony i złe, bo człowiek zapomina trochę o swoim życiu.

 

Też trzeba to rozgraniczyć. Trzeba angażować się w pracę, ale też pamiętać o sobie, być trochę egoistą. Aczkolwiek, ta praca nie jest czymś w rodzaju że „ja idę znów do pracy”. Wręcz przeciwnie, daje mi dużą dawkę samorealizacji i satysfakcji. Ja chodzę do bardzo przyjemnej pracy, bo robię dobrze ludziom. A jak oni są zadowoleni, to później to wszystko się zwraca. I tak to działa. W rozrywce trzeba być rozrywkowym, uśmiechniętym, trzeba dawać radość ludziom. To nie może być praca, którą będziemy wykonywać za karę, żeby tylko związać koniec z końcem.

 

 

hot°: Jak oceniasz siebie na rynku muzycznym w tej branży. Czy istnieje jakaś duża rywalizacja?


Szczecin jest takim moim miastem ukochanym, najwspanialszym. Tutaj jest nas niewielu, tych którzy prowadzą imprezy, venty, wesela. Wypada żebyśmy żyli ze sobą dobrze. Mam taki pogląd, że w każdej branży powinniśmy się wspierać, cieszyć że jednemu jest lepiej. Ale to już wynika z takiej naszej mentalności, że zazdrościmy komuś i jest nam źle jeżeli ktoś ma a my nie mamy.

 

Ja staram się na to tak nie patrzeć, podchodzić do tematu czy jestem najlepszy w Szczecinie czy nie. Gdzieś z boku się dowiaduję, to jest szalenie przyjemne, ale absolutnie nie staram się tego pokazać w sposób – tylko ja i nikt inny. Klasą człowieka jest to jak ocenia innych. A dobra firma konkurencji się nie boi. Najlepszą reklamą są ludzie, którym to sprzedajemy i to jest szalenie ważne.

 

hot°: Jaki jest przekrój muzyczny tego co grasz na weselach?


Klient nasz Pan. Tutaj nie możemy się ograniczać do takich rzeczy, że ja uszczęśliwiam Parę Młodą i gości swoim nurtem muzycznym i swoim prowadzeniem. Każdy z nas ma inny sposób prowadzenia i inne pojęcie na temat tego w jaki sposób zrobić imprezę.

 

Ja staram się ludzi wyluzować, zdystansować, żeby chociaż na chwilę zapomnieli o problemach i mogli się dobrze bawić. Dla niektórych pojęcie ‘dobrze bawić’ będzie rozbrzmiewać przy disco polo, a dla niektórych przy latach 70’ 80’. Nie można oceniać. I na pewno nie skreślam ludzi przez to, kto czego słucha.

 

 

hot°: Wodzirej, to takie określenie…


Staram się go unikać. Ale większość par młodych, które do mnie przychodzi i chce żeby obsłużyć ich imprezę, tak to właśnie określa. Osobiście Wodzirej kojarzy mi się z kiczowatą marynarką, przypiętymi cekinami, świecącymi, z melonikiem i z kablem od mikrofonu zakręconym na szyi. Ale.. o gustach się nie dyskutuje.

 

hot°: Masz więcej zleceń w Szczecinie czy w Polsce?


Raczej w Szczecinie. Oczywiście jestem otwarty. Jedziemy tam gdzie są do zarobienia pieniądze i to jest istotne. Natomiast nie ukrywam że Szczecin i okolice są największym obszarem mojej pracy. Jeżeli ktoś faktycznie ma takie życzenie i chce akurat mnie, co jest szalenie miłe i dające takiego pozytywnego kopa – nie widzę problemu pojechać nawet na drugi koniec Polski.

 

 

hot°: Twój największy sukces?


O.. nie spodziewałem się aż tak trudnych pytań. Trochę mi się w życiu poszczęściło. Robię to co lubię i to jest mój sukces. Mogę powiedzieć że zrobiłem wszystko żeby dojść do tego etapu na którym teraz jestem. To nie przyszło, nie spadło, nikt mi tego nie dał. Z pewnymi predyspozycjami się człowiek rodzi.

 

Tylko pytanie : czy będziemy je pielęgnować i czy znajdziemy sobie pomysł, że można z tego żyć. Jak bardzo kochamy to co robimy w życiu i czy można z tego powiązać ‘koniec z końcem’. Jeżeli odpowiedzi są pozytywne, to to się nazywa sukces.

 

hot°: W którą stronę w życiu, zmierza teraz Maciej Łagodziński?


Zawsze moi znajomi, rówieśnicy szli w prawo, ja szedłem w lewo. To niektórym nie pasowało, ale mi to pasuje. Nigdy nie lubiłem iść za tłumem. Takie wybory życiowe uczą pokory zawsze. Ważne żeby żyć w zgodzie ze sobą i wymagać od siebie więcej niż od innych. I przede wszystkim nie narzekać. To jest najlepsza strona w życiu.