Ognisty Pył Adrianny Biełowiec

04.08.2021
Autor: Julian Masewicz, Zdjęcia: Archiwum autorki

Adrianna Biełowiec zajmuje się pisaniem różnych podgatunków powieści science fiction (szczególnie hard i military), wydawanych w modelu tradycyjnym w małych wydawnictwach. Publikuje także sporadycznie opowiadania, w tym grozy dotyczące Szczecina i okolic. Te z zeszłego roku zajęły trzecie miejsce w konkursie „Szczecin z dreszczykiem”, zorganizowanym przez Stowarzyszenie Chowaniec.

 

Dziś rozmawiamy z autorką o niedawno wydanej książce pt. "Ognisty Pył". W rozmowie, zahaczamy również o inne dzieła Pani Ady. Zapraszamy do świata fantastyki.

 

 

 

Zacznijmy od samej okładki – cała grafika jest bardzo ciekawa. Skąd pomysł na taką koncepcję i kto ją właściwie stworzył?

 

Dziękuję za miłe słowa. Projekt okładki jest mojego autorstwa, również ją wykonałam. Z perspektywy czasu dostrzegam tam jednak trochę amatorszczyzny ;) Okładki nowszych książek (Onkalot, Misja Odrodzenie) robili już profesjonaliści. Wyjątkiem jest Mroczna strona Forkisa, nad którą teraz pracuję – ilustracja do antologii to wspólna praca grafika i moja.

 

Okładkę Ognistego pyłu tworzyłam w Gimpie, Irfanviewie oraz Photoshopie. Zdecydowałam się pracować w ten sposób, gdyż niektóre filtry czy efekty jednego programu bardziej mi odpowiadały niż innego. Głównie pracowałam na warstwach, wykorzystując swoje szkice ołówkiem, zdjęcia, na przykład z naszej polskiej plaży czy zwykłego świecznika ogrodowego, jak i tworząc efekty typu dym, burza piaskowa czy
iskry. Dołożyłam też skały z banku zdjęć (Pixabay), które można wykorzystywać legalnie w projektach do użytku komercyjnego.

 

Rozważałam różne pomysły wyglądu okładki i ostatecznie zdecydowałam się na kolorystykę marsjańską, z tajemniczymi ruinami w tle i bohaterem Rajivarkiem spoglądającym w niebo. Inspirację stanowiła również… sceneria z animacji Król lew, dokładnie moment pożaru pod koniec, gdy Skaza i Simba walczą ze sobą.

 

Przejdźmy zatem do książki – skąd wziął się pomysł na taką fabułę? Co było inspiracją.

 

Najmocniejszą inspirację stanowiła gra Quake Champions. W chwili pisania powieści byłam jej beta-testerem. Najbardziej polubiłam postać Scalebearera, dowódcę rasy greissów, którzy podbijali kosmos, opanowywali nowe technologie i tym sposobem umacniali własne armie. Kłopot zaczął się dopiero, gdy Scalebearer odkrył pewien nieulękły gatunek.

 

To właśnie biografia tej postaci stała się rdzeniem Ognistego pyłu. W grze występuje też humanoidalna jaszczurka Sorlag oraz agentka Nyx, której misja polegała na powstrzymaniu Scalebearera.

 

One z kolei stały się wzorcem dla Diany oraz Kirgi. Nie bez znaczenia były też grafiki fan fiction dotyczące QC; jedna przedstawiała bohaterów w rosyjskich realiach jako parę. Wygląd Rajivarka natomiast to mieszanina Scalebearera, Xeratha z League of Legends oraz Na’vi z Avatara.

 

Druga inspiracja to piękna baśń Rytuał Mariny i Siergieja Diaczenko, o złożonej w ofierze księżniczce i jej późniejszej relacji ze smokiem (polecam, także film na podstawie książki On drakon/Zaklęty w smoka). Podobało mi się w historii to, że akcji było niewiele, za to fabuła skupiała się na relacjach bohaterów, co wypadło ciekawie.

 

 

Bardzo chciałam napisać coś podobnego, dlatego finalnie Ognisty pył stał się powieścią military sf, psychologiczną oraz obyczajową. Wątek science fiction jest tam jednak bardzo silny, bo akcja rozgrywa się głównie poza granicami wszechświata, gdzie panują inne prawa naturalne. Ogólnie zależało mi na napisaniu czegoś będącego odwrotnością wielu współczesnych romansów, czyli powieści bez wulgaryzmów, toksycznej miłości czy seksu.


Chociaż wątkiem przewodnim Ognistego pyłu jest relacja człowiek-obcy, których rozdziela kilka stopni w skali Kardaszowa, tekst porusza przede wszystkim kwestie osób niedostosowanych do norm szybko zmieniającego się świata. Na dominujący, agresywny gatunek risanorków można patrzeć dosłownie, jak i symbolicznie, co odnosi się do uprzywilejowanej części społeczeństwa ludzkiego, którego odłam ignoruje problemy potrzebujących.

 

A nawet cieszy się, że łatwo może manipulować mniej zaradnymi. Powieść nawiązuje do osób samotnych i odrzuconych, z depresją, antropofobią bądź zespołem Aspergera, którym trudno znaleźć sens życia, fundusze na nie, jak i zdobyć komfortową, bezpieczną pracę. Kolejne problemy wiążą się ze wszechobecną znieczulicą, więzi rodzinnych i egoizmem ludzkim, co według Rajivarka wychowanego w altruistycznym społeczeństwie zawsze doprowadza inteligentny gatunek do zagłady.


Występuje także odniesienie do nowoczesnych technologii, niekoniecznie sprzyjających zacieśnianiu się więzi międzyludzkich. Tę całą problematykę można znaleźć w Ognistym pyle.

 

W opisie możemy przeczytać, że znajdziemy tam elementy Szczecina – możemy prosić o małe przybliżenie jak nasze miasto przyczyniło się do całej historii?


Szczecinowi z lat 2018-2020 poświęconych jest kilka rozdziałów. Jedna z zasad przy tworzeniu historii brzmi, by pisać o tym, o czym się wie. Wprawdzie można zawsze skorzystać z map Google i „pojeździć” kamerą po dowolnym obszarze świata, tudzież poczytać o nim w sieci, jeśli się tam nie było, jednak po co tak robić, skoro lepiej umieścić akcję w rodzimym mieście? A Szczecin to piękne, zielone miasto, więc warto reklamować jego walory, zwłaszcza pokazywać całej Polsce, jak unikatowe mamy lasy.

 

W powieści skupiłam się na centrum, gdzie niegdyś był „Grzybek” oraz na osiedlach Prawobrzeża, jednak miejscem posuwającym fabułę do przodu jest Puszcza Bukowa, a konkretne pewne tamtejsze wydarzenie. W historii pojawia się też współczesna interpretacja jednej z miejskich legend.

 

 

Jak długo zajęło Pani napisanie całej książki?

 

Półtora roku. Jak na mnie to krótko. Zwykle po napisaniu powieści odkładam ją na rok czy dwa lata, potem do niej wracam, poprawiam, następnie znów odkładam i cykl się powtarza. Onkalot powstawał kilkanaście lat, wliczając w to przebudowy powieści.

 

Czy trudno było znaleźć wydawcę?

 

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, warto przybliżyć obecne normy wydawnicze panujące na polskim rynku książki. Istnieją modele tradycyjne, self-publishing, vanity oraz hybrydowe. Najłatwiej jest wydać w vanity – wszystko, co trzeba mieć, to pieniądze (własne czy z subwencji, jak crowdfunding, gdzie czytelnicy wpłacają na zbiórkę organizowaną przez autora) oraz napisany tekst.

 

Wydać się w ten sposób może praktycznie każdy. Takie usługi oferuje na przykład Novae Res czy Warszawska Firma Wydawnicza. Przy self-publishingu autor również opłaca wydanie swojej książki, ale robi to w pełni samodzielnie, o wszystkim decyduje i nie korzysta z usług pośrednika, jak wspomniane wyżej firmy wydawnicze. Ten model jest dla autora najbardziej pracochłonny, bo wydawca nie wspiera go na żadnym polu.

 

Modeli hybrydowych jest wiele, oferują dla autorów różne umowy i usługi, często praktycznie takie same jak wydawnictwa tradycyjne. Najtrudniej jest o publikację w ostatnim modelu, wydawnictwo pokrywa bowiem 100% kosztów wydania książki, ocenia więc nadesłane propozycje pod względem ryzyka finansowego.

 

Dlatego duzi wydawcy tradycyjni dostają nawet setki propozycji miesięcznie, z czego prawie wszystko odrzucają, bo nie widzą w tych tekstach potencjału sprzedażowego. Mnie zależało na publikacji w wydawnictwie tradycyjnym. Udało się to dopiero po kilkunastu latach. Wysyłałam teksty do dziesiątków wydawców i otrzymywałam odmowy albo brak odpowiedzi (co jest praktycznie równoznaczne z
odmową).

 

Dziś dla mnie jest to zrozumiałe – nie przyjmowano moich powieści, bo były po prostu słabe warsztatowo, zwłaszcza pod względem języka. Realny debiut miałam w 2003, jednak jako że był to fanfik z gry Unreal 1, udostępniono go za darmo na jednym z portali internetowych.

 

Parę lat później opublikowałam się na próbę z inną powieścią, tym razem w pełni autorską, jako self-publisher w nieistniejącym już serwisie Wydaje.pl. Były to czasy przed Instagramem, Facebookiem i innymi powszechnymi dziś portalami, więc z reklamą wychodziło kiepsko, jak i zupełnie się na tym nie znałam, książka była więc jedną spośród setek tysięcy podobnych.

 


Wiemy, że nie jest to Pani pierwsze dzieło. Jakie inne własne tytuły poleciłaby Pani naszym czytelnikom?

 

Jeśli ktoś lubi science fiction z akcją, bijatykami i strzelaninami w kosmosie, może spodoba mu się biopunk Alfa Jeden, moja pierwsza powieść niebędąca fanfikiem, choć inspirowana serią Unreal Tournament. Trylogia Death Bringer (Onkalot, Misja Odrodzenie, przedpremierowa Wojna z Kandrok) rozgrywa się w kosmosie za tysiąc lat.

 

To klasyczne sf z fabułą w multiwersum (nieskończenie wiele wszechświatów), z konfliktami, sojuszami, licznymi planetami, wojnami i kosmitami, gdzie jest sporo nowoczesnej technologii, a człowiek osiągnął nieśmiertelność.

 

Podgatunkowo to military sf, space opera, hard sf oraz powieść przygodowa. Jeśli ktoś miałby ochotę nabyć egzemplarze Onkalota i Misji z autografem, może się do mnie zgłosić na prw, bo zostało jeszcze parę sztuk. Wilcza księżniczka (fantasy z elementami sf) oraz Czwarta szansa (romans) wyszły wyłącznie jako druki. To prequele Death Bringera. Opisują historię paru bohaterów drugoplanowych; można je czytać jako samodzielne książki. Lektury lekkie, krótkie i niewymagające.

 

Obecnie pracuję nad krótką antologią Mroczna strona Forkisa, o największym zbrodniarzu w historii ludzkości. Znajdą się tam opowiadania dotyczące przeszłości głównego antagonisty z Death Bringera. Książka będzie eksperymentalna, bo jako pierwsza w Polsce napisana w konwencji pewnego nurtu fantastyki, popularnego na zachodzie i za oceanem, choć znajdzie się tam też frenezja, groza, weird i bizarro fiction. Jestem na etapie ustalania wydawcy.

 

Antologia powinna być dostępna jeszcze w tym roku. Jakoś na początku 2022 będzie premiera Wojny z Kandrok. Krótkie dwa opowiadania grozy na temat Szczecina są do poczytania w antologii konkursowej Szczecin z dreszczykiem II. 

 

Recenzja Onkalota: https://hipogryf.pl/koty-w-kosmosie-czyli-recenzujemy-onkalota/
Recenzja Misji Odrodzenie: https://hipogryf.pl/misja-odrodzenie-megarecenzja-drugiego-tomu-death-bringera/

 

 

 


Facebook:

https://www.facebook.com/zodiacuniversum/ (profil autorski)
https://www.facebook.com/profile.php?id=100001584350771 (profil prywatny)


Instagram:

https://www.instagram.com/adriannabieloviec/


Audiobooki i e-booki:

https://upolujebooka.pl/szukaj,bie%C5%82owiec.html#filtr


Druk (po kliknięciu na książkę będzie papier do wyboru):
https://www.empik.com/szukaj/produkt?q=bie%C5%82owiec&qtype=basicForm

 

Adrianna Biełowiec

Adrianna Biełowiec