Rozmowa z Radosławem Stopką, autorem powieści „Twarda Ścieżka”
Szczecinianie książki piszą! Rozmowa z Radosławem Stopką, autorem powieści „Twarda Ścieżka” Nowa książka „Twarda Ścieżka” to mocna, szczera i bezkompromisowa opowieść o współczesnym mężczyźnie – jego lękach, upadkach i poszukiwaniach sensu. Autor, Radosław Stopka, odsłania w niej nie tylko historię głównego bohatera, ale także fragment własnej drogi, na której znalazły się męskie kręgi, rytuały szamańskie i konfrontacja z własnym cieniem. O tym, skąd wziął się pomysł na książkę, jak wyglądała praca nad nią i czego możemy się z niej nauczyć – rozmawiamy z autorem.

hot°: Jak narodził się pomysł na „Twardą Ścieżkę”? Czy była to potrzeba opowiedzenia konkretnej historii, czy raczej chęć podzielenia się osobistym doświadczeniem przemiany?
Bardzo celne pytanie. Już na samym początku zatopił Pan największy okręt… Kilka lat temu sam zastanawiałem się, dokąd zmierza moje życie, choć pozornie było ono całkiem ułożone. Każdy dzień przypominał poprzedni.
Zacząłem obawiać się, że moje życie przelewa mi się przez palce, choć ledwo skończyłem trzydzieści lat. Zacząłem szukać osób, które mają podobny problem – chcą pogadać, a może zwyczajnie spędzić czas, żeby coś zmienić. Zależało mi, żeby nie było to całonocne zwiedzanie wszystkich barów w Szczecinie, tylko coś innego. Chyba zwyczajnie potrzebowałem rozmowy. Przypadkiem, dziś już nie pamiętam jak, trafiłem na jeden z pierwszych Męskich Kręgów prowadzony w Szczecinie przez Pawła Zawendowskiego.
Od tego – wydawałoby się – nic nieznaczącego momentu moje życie przez kilka lat, mogę śmiało powiedzieć, wywróciło się do góry nogami. Po latach czułem potrzebę opowiedzenia historii o zmianie, ale też o wielu historiach, których doświadczyłem po drodze, o których słyszałem i które widziałem.
Poznałem przez kilka lat wiele wspaniałych osób, ale też dużo ludzkich problemów. „Twarda Ścieżka” jest moją analizą demonów, które targają współczesnymi mężczyznami. Jest też kierunkowskazem w stronę małego światełka w ciemnym tunelu, jeśli ktoś się w takim znajdzie.

hot°: Główny bohater, Irek, przechodzi przez proces rozpadu i odrodzenia. Czy w jego losach można odnaleźć Pana własne doświadczenia lub obserwacje z życia współczesnych mężczyzn?
Mówi się, że w każdej postaci literackiej jest trochę autora. Dobrym przykładem byłaby postać Henry’ego Chinaskiego z książek Charlesa Bukowskiego, tak samo postać Williama Lee z opowieści Williama S. Burroughsa. W moim przypadku zawsze zarzekałem się, że tak nie jest.
Chciałem odciąć postaci z książki od siebie grubą kreską. Kiedy kończyłem pisać „Twardą Ścieżkę”, na jednym z warsztatów rozwojowych prowadzonych przez Jana Szeligę poznałem psycholożkę. Poprosiłem ją o komentarz do części tekstu, w której opowiadałem o krótkiej terapii głównego bohatera. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy po przeczytaniu tekstu powiedziała mi, że główny bohater ma dużo ze mnie.
Bardzo długo nie potrafiłem tego zaakceptować. Biłem się z myślami. W końcu Irek Marcel wcale nie jest miłym gościem jak z reklamy pasty do zębów. Wręcz przeciwnie – jest ironicznym, złośliwym, wulgarnym, narcystycznym, a zarazem bardzo zagubionym człowiekiem.
Po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że Irek Marcel to ja sam w najgorszej wersji. Jeśli moje życie potoczyłoby się w innym kierunku, stałbym się postacią z własnej książki… Główny bohater uosabia mój cień, który częściowo nadal nie został zintegrowany.
hot°: W książce pojawia się wiele wątków związanych z duchowością, szamanizmem i alternatywnymi metodami pracy z emocjami. Jakie miejsce zajmuje dziś ta tematyka w Pana życiu?
Jest to jedna z moich dróg życiowych. Od kilku lat korzystam z terapii medycyną naturalną, ceremonii szamańskich, również działań zwanych umownie „Twardą Ścieżką”. Stąd też tytuł książki, choć niektóre ceremonie ukazane w książce nie są praktykowane przy Twardej Ścieżce.
Dzięki takim działaniom udało mi się przełamać bardzo wiele lęków, oczyścić ciało i umysł, co nie znaczy, że nie zmagam się z wieloma problemami jak każdy człowiek. Mógłbym wiele o tym opowiadać, ale nie chciałbym wszystkiego zdradzać przed sięgnięciem po książkę przez czytelników.
Krótko mówiąc – testowałem wszystkie alternatywne metody leczenia przedstawione w książce, ale nikogo do nich nie namawiam. Trzeba zachować rozsądek i uważność, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Mi to pomogło i zamierzam kontynuować taką drogę.
hot°: Opisuje Pan rytuały i spotkania męskich kręgów w sposób bardzo realistyczny. Jak wyglądały przygotowania do tych fragmentów – czy sam brał Pan udział w takich ceremoniach?
Tak, jak już wspomniałem – korzystałem ze wszystkich terapii pokazanych w książce. Dzięki zdobytej wiedzy i doświadczeniu mogłem to wszystko realnie opisać. Konsultowałem to również z Janem Szeligą, który od lat prowadzi warsztaty Twardej Ścieżki w Polsce.
Co do samych Męskich Kręgów – od nich wszystko się zaczęło. Do dziś uczęszczam na takie spotkania, głównie w rodzinnym mieście, ale także w Szczecinie, choć ostatnio mniej intensywnie. Sam również zostałem kilkukrotnie poproszony o „trzymanie kręgu”, czyli jego prowadzenie. Opisy w książce są przeniesione jeden do jednego z realnego przebiegu takich spotkań.

hot°: „Twarda Ścieżka” to opowieść o dorosłości bez złudzeń. Jak Pan sądzi – czego najbardziej brakuje współczesnym mężczyznom, by mogli przejść przez swoje kryzysy dojrzale i z uważnością?
To bardzo rozległe pytanie. Ostatnio pisałem kilka artykułów dla różnych portali internetowych na temat upadku współczesnych mężczyzn i wciąż odnosiłem wrażenie, że mimo starań nie jestem w stanie wyczerpać tematu. Gdybym miał podać to, co najbardziej zwraca moją uwagę, to złe wzorce z mediów i internetu, który zastąpił rozmowę z rodzicem czy dziadkiem. To naturalne, że wkraczając w dorosłe życie, często buntujemy się, odrzucamy to, co proponowały starsze pokolenia, próbując poukładać świat po swojemu.
Problem w tym, że mężczyźni odrzucili wszystko, co stare, a nowe schematy czerpią z niepewnych źródeł, wpadając szybko w sidła zagubienia, niezrozumiałych presji społecznych i wyścigu szczurów, którego nie mogą wygrać. Druga sprawa to osamotnienie i izolacja. W poprzednich pokoleniach mężczyźni, tak samo jak kobiety, gromadzili się i spędzali ze sobą czas, wymieniali doświadczenia. Teraz takich sytuacji jest mniej.
Pandemia COVID-19 tylko pogłębiła społeczną izolację. Zostaliśmy sami ze swoimi myślami i problemami. Nie wiemy, jacy mamy być, czego chcą od nas kobiety i czego chcemy my jako mężczyźni. Wszystko to prowadzi do nieuchronnego upadku.
hot°: Czy książka ma być przede wszystkim literacką historią, czy także formą wsparcia i inspiracji dla tych, którzy zmagają się z podobnymi emocjami i doświadczeniami?
Zdecydowanie jest lustrem dla problemów współczesnych mężczyzn i kierunkowskazem do wyjścia z życiowego bagna. Oczywiście jest bardzo wiele sposobów radzenia sobie z problemami. Zamiast Męskich Kręgów są różne grupy wsparcia, telefony zaufania czy instytucje zajmujące się depresją. Komuś może pomóc terapia behawioralno-poznawcza i wcale nie musi przechodzić przez katharsis, jakie proponuje medycyna naturalna.
Ja proponuję w książce taką drogę, ale ścieżek jest bardzo dużo. Najważniejsza rzecz to uświadomienie sobie, że mam problemy i chyba sobie z nimi nie radzę. Świadomość tego, że dzieje się z nami coś złego, jest punktem wyjścia do zmiany. Będę szczęśliwy, jeśli ktokolwiek po przeczytaniu książki spojrzy na swoje życie inaczej i dostanie pozytywny impuls do zmiany.
hot°: Bohater próbuje różnych sposobów poradzenia sobie z bólem – od terapii po duchowe praktyki. Czy uważa Pan, że współczesny człowiek potrafi jeszcze słuchać siebie bez pośredników?
Ciekawe pytanie. Myślę, że na pewno mamy z tym problem. Na co dzień wpadamy w szalony rytm pracy, zakupów, życia rodzinnego. Kiedy koło północy – może wcześniej – kładziemy się spać, padamy jak zabici. Nie ma czasu na myślenie.
Oprócz życiowego pędu mnóstwo bodźców zagłusza nasze czucie. Coraz częściej mamy problem ze skupieniem. Zdarza się, że zapominamy, w jakim miejscu zaparkowaliśmy samochód. Jesteśmy zbyt pobudzeni, ale zarazem zmęczeni. Pojawiają się problemy ze snem. Gdyby to wszystko wyłączyć… nagle świat staje na głowie. Wielu z nas nie potrafi już żyć w ciszy. Nie potrafimy egzystować w skupieniu, ale nie chcemy życiowego wyścigu.
Idąc dalej tym tropem, szukamy magicznej tabletki lub kogoś, kto wyjaśni wszystkie nasze problemy. To trochę droga na skróty. Niezależnie czy są to terapie psychologiczne, czy medycyna alternatywna, to my sami musimy wykonać pracę, która doprowadzi do zmiany. Wszystkie odpowiedzi są w nas – a przynajmniej tam bym ich szukał, zaczynając od… ciszy, spaceru, wyłączenia bodźców.

hot°: W tle książki pojawia się temat samotności, uzależnień, wypalenia – problemów bardzo aktualnych. Czy uważa Pan, że mężczyźni wciąż mają trudność, by o nich mówić otwarcie?
Temat samotności pojawił się już bardzo mocno w mojej poprzedniej książce (właściwie książkach). Jestem zdania, że bez innych ludzi nie możemy dobrze funkcjonować. Izolacja, samotność to tortura dla umysłu.
Jestem przekonany o tym w stu procentach, mimo introwertycznej natury. Co do uzależnień – są one tylko odpowiedzią na wypalenie, depresję. To oszukiwanie samego siebie, niechęć przyznania się do głębszego problemu. Uważam, że mężczyźni mówią mało o problemach, ale więcej niż wcześniej. Oprócz Męskich Kręgów jest wiele instytucji, grup i interakcji, które dają bodziec do rozmowy o tym, co nas gryzie.
Powstaje coraz więcej inicjatyw dotyczących zdrowia psychicznego, nie tylko mężczyzn. Świadomość problemu wzrasta, więc jest łatwiej – ale decyzja, czy chcemy z kimś pogadać i szukać pomocy, zależy od nas samych.
hot°: W jaki sposób przebiegał proces pisania tej powieści – czy był dla Pana bardziej emocjonalnym oczyszczeniem, czy raczej intelektualnym wyzwaniem?
Pisanie jest wspaniałą przygodą – budowaniem własnych światów, być może oczyszczeniem z natrętnych myśli. „Twarda Ścieżka” jest podzielona na trzy części. Pierwsze siedemdziesiąt parę stron opisuje los głównego bohatera przed „chorobą” i było bardzo przyjemne do stworzenia.
Główna część, opowiadająca upadek Irka Marcela, to depresyjna podróż po najgorszych zakamarkach ludzkiego umysłu. Bardzo trudne jest pisanie takich opowieści, bo emocje – tutaj bardzo dołujące i negatywne – przechodzą na autora.
Wielokrotnie musiałem oczyszczać umysł z tego, co wywołała we mnie książka. Pomogła aktywność fizyczna i bliskość natury, ale nie życzę tego nikomu, kto emocjonalnie podchodzi do pisania takich historii. Jeżeli miałbym mówić o emocjonalnym oczyszczeniu w stosunku do tej książki, to ostatnia część – opisująca drogę przez szamańskie ceremonie – zdecydowanie byłaby temu najbliższa.
hot°: Czego chciałby Pan, aby czytelnik doświadczył po zamknięciu „Twardej Ścieżki”? Spokoju, refleksji, odwagi do zmian – czy może po prostu poczucia, że nie jest sam?
Zdecydowanie chciałbym pobudzić moją książką do refleksji nad swoim życiem i do zmiany. Polecałbym też głęboką analizę głównego bohatera i jego historii. Warto spojrzeć na całą opowieść z różnych perspektyw – zarówno w stosunku do głównego bohatera, jak i najbliższych mu osób.
W ten sposób możemy wyciągnąć różne wnioski. Co do poczucia, że nie jesteśmy sami – myślę, że nigdy nie jesteśmy. Tylko my sami o tym decydujemy.


