Grupa Improwizacyjna pod Pretekstem

07.12.2015
Autor: Dawid Korniak, Zdjęcia: Mateusz Molik i Paweł Konopczyński

Podobno jednym z najważniejszych elementów wpływających na długość życia w pełnym zdrowiu, jest spora dawka śmiechu na co dzień. Jest kilka sposobów na dotarcie do źródeł tego składnika: filmy i seriale komediowe  w telewizji, codzienny kontakt z ludźmi pogodnym i wesołymi a także obserwacja profesjonalistów od tworzenia śmiechu przy pracy. Szczecińska 5 osobowa „Grupa Improwizacyjna pod Pretekstem” to szalona zabawa w poszukiwaniu humoru w scenicznej improwizacji . Warto ich poznać czytając ten wywiad a potem  udając się na jeden z ich wybuchowo śmiesznych występów. 

 

Autor: Piotr Żelachowski

 

 

hot°: Kto tworzy wasz zespół? Co było iskrą zapalną, która doprowadziła do powstania Grupy Improwizacyjnej?

 

Agnieszka Stańczak, Agnieszka Górska, Paula Hawrus, Grzegorz Aleksander Młudzik i Bartek Marciniak - pięcioro najbardziej leniwych artystów jakich widział świat! Młodzi i ambitni, niestety leniwi. Nie uczymy się scenariusza, nie przygotowujemy skeczy, nie mamy rekwizytów, całość naszego występu wymyśla zgromadzona publiczność, to oni dyktują warunki.

 

Nasza grupa powstała po warsztatach z kabaretem Czesuaf - organizowanych w ramach Festiwalu Szpak. To chłopaki z kabaretu pokazali nam, co to jest improwizacja, dali nam jej spróbować, a później wszystko już bardzo szybko się potoczyło…

 

hot°: Improwizujecie, to zresztą słowo macie w nazwie. Na czym polega wasz pomysł na humor?

 

Oddajemy władzę w ręce zgromadzonej publiczności, opieramy się na prostych sytuacjach, które mogłyby się wydarzyć w życiu każdego z nich. My na podstawie sugestii tworzymy fabułę i relacje. Posługujemy się trzema formami improwizacji, każda z nich ma inne zasady i inną dynamikę. W krótkich formach, które są zbudowane z 3-5 minutowych gier chcemy aby publika padła na ziemię ze śmiechu.

 

W dłuższych formach (40-60 minut) chcielibyśmy, aby wyszli z refleksją. Ciężko to wyjaśnić słowami, warto zobaczyć na własne oczy jak na żywo, na poczekaniu tworzy się spektakl.

 

 

hot°: Co was śmieszy na co dzień? Albo inaczej ujmując pytanie: jaki typ humoru preferujecie – z życia wzięty, polityczny czy też mój ulubiony abstrakcyjny?

 

Bardzo bawią nas suche żarty – nasz Grzesiu jest w nich mistrzem. Uwielbiamy sarkazm i zabawę słowem. „Robert Deniro - Robert Defaro" to jeden z naszych ulubionych. Lubimy także patrzeć na rzeczywistość z innej perspektywy - co widzisz kiedy słyszysz: miarka się przebrała? My widzimy miarkę, taką rozciąganą, w stroju króla ;-)

 

hot°: Co sądzicie o wydarzeniach typu stand up, to też w końcu improwizacja. Jak myślisz, czy da się w ogóle wytrenować taką stand-upową błyskotliwość?

 

Stand up w większości przypadków nie jest improwizacją. Standuperzy uczą się swoich monologów na pamięć na wybrane przez siebie tematy. My tworzymy na żywo na zadany temat to dwie zupełnie inne formy komediowe. Myślimy, że do stand upu trzeba mieć dryg i dużą odwagę, tak samo zresztą jest w przypadku improwizacji. My wolimy pracę w grupie, współpracę i zaufanie, w stand upie jest się zdanym tylko na siebie. Nie da się chyba wytrenować takiej błyskotliwości, można ją ćwiczyć, ale bez niej nie napiszesz dobrego programu :)

 

 

hot°: Jakie tematy stanowią dla was tabu, innymi słowy z czegoś byście nigdy się nie śmiali?

 

Nie ma dla nas tabu. Potrafimy śmiać się ze wszystkiego. Zaznaczam – śmiać a nie wyśmiewać. Podczas 3 lat grania przeszliśmy już przez wszystkie trudne pytania. W naszym gronie pozwalamy sobie na naprawdę grube żarty. Przy publiczności zachowujemy umiar, nie chcielibyśmy kogoś urazić ani żeby ktokolwiek z naszej publiczności poczuł się niekomfortowo. Nikt się jeszcze do nas nie zgłosił z informacją, że przesadziliśmy.

 

hot°: Co według ciebie jest waszym największym dotychczasowym sukcesem? A ujmując sprawę w liczbach, przed jaka największą widownią występowaliście do tej pory?

 

Naszym największym sukcesem dla nas samych jest występ na jednej scenie z Kabaretem Hrabi. Sukcesem konkursowym było przegranie jedynie 11 punktami na pojedynku improwizacyjnym w ramach przeglądu „Zostań gwiazdą kabaretu”, który odbył się w Poznaniu z grupą „Narwani z kontekstu”, której członkowie na co dzień występuje w telewizji.

 

My, małe nieznane żuczki, przegraliśmy tylko kilkoma głosami. Ważne też jest to, że publika była wypełniona po brzegi i, z tego co pamiętam, było tam chyba 200 osób - i to też była największa publika przed jaką wystąpiliśmy. Wspominamy ten dzień bardzo miło.

 

 

hot°: Czy z waszej kabaretowej pracy da się wyżyć, czy robicie to tylko dla pasji?

 

Docelowo chcielibyśmy się z tego utrzymywać, jednak jeszcze wiele pracy przed nami. Robimy występy, organizujemy warsztaty i zajęcia integracyjne. Wszystkie pieniądze, które zarobimy przeznaczamy na wyjazdy i opłacanie trenerów z różnych dziedzin sztuki, której nas uczą. Może kiedyś dojdziemy do takiego momentu kiedy jeszcze będzie nam coś z tego zostawało, póki co jest to pasja i chęć rozwoju osobistego.

 

hot°: Ile czasu poświęcacie na próby?, Czy obycie sceniczne trzeba mieć we krwi czy można się tego nauczyć?

 

Próby mamy raz w tygodniu. Dużo również występujemy - czyli tak naprawdę uczymy się i trenujemy cały czas. Kiedy spotykamy się prywatnie, dyskutujemy, żartujemy, co również wpływa na naszą wiedzę. Dużo ostatnio rozwialiśmy na temat tego, czy da się nauczyć scenicznego obycia, wiesz kiedy się da? Kiedy masz w sobie niezmierzone pokłady pokory, wtedy jesteś plastycznym materiałem dla nauczyciela…