Longboard – nowa szczecińska zajawka!

31.12.2015
Autor: Filip Kabza, Zdjęcia: Filip Zbyszyński, Magdalena Tomczyk

Wakacje dla wielu Szczecinian właśnie się skończyły… Ekipa Hot˚ Magazine, która też miała miesięczny lues blues, ostro wzięła się do pracy i od września wraca do czytelników z ciekawymi tematami. Przedstawiam Wam nową sportową zajawkę- longboard, która w błyskawicznym tempie przyciąga kolejnych wyznawców. Dyscyplina, która przypomina jazdę na deskorolce, ale wcale nią nie jest… Do której pasuje znane powiedzenie wielbicieli sportów ekstremalnych- „ból minie, dziewczyny lubią blizny, a sława trwa wiecznie”!

 

 

Wrześniowy felieton o aktywności fizycznej, jaką jest longboarding zacznę od odrobiny historii. Surferzy w Kalifornii, lata 40’ XX wieku, wkradająca się w ich life style nuda spowodowana brakiem odpowiednio wysokich fal… To oczywiście u przedstawicieli surf subkultury było niedopuszczalne! Wówczas powstał nowy (niektórzy powiedzą, że szalony) pomysł, czyli- jak by tak posurfować -ale- na drogach, parkingach, czy innych powierzchniach? W ten sposób narodziły się dwie deskowe dyscypliny sportowe – skateboarding (który opisywałem już wcześniej w Hot˚ felietonie, zapraszam na portal hotmag.pl) oraz longboarding. Na pierwszy rzut oka różnica między nimi jest tak minimalna, że osoby, które nie są na bieżąco w sportach ekstremalnych mogą jej nie zauważyć. Ze względu na to, że o skateboardingu w Szczecinie czytelnicy naszego magazynu wiedzą już wiele, czas na przedstawienie longboardu, który zwłaszcza w te wakacje stał się bardzo popularny w portowym mieście Gryfa.

 


Zgodnie z definicją niezastąpionego (czyż nie?) źródła informacji- Wikipedii, longboard jest dłuższą wersją normalnej deskorolki. Więcej jednak Nasza internetowa kopalnia wiedzy Nam nie mówi... Longi różnią się od skateboardów budową przede wszystkim z powodu odmiennego przeznaczenia. Wyróżniamy kilka styli jazdy na longobardach: Crusing – amatorska jazda po mieście przypominająca jazdę na hulajnodze, jednak zdecydowanie bardziej „lanserska”. Deska powinna być zwinna. Pushing (pumping)- pompowanie– szybkie manewrowanie po płaskim terenie bez odpychania się od ziemi. Wykorzystujemy w nim tylko siłę bioder i odpowiednie dociążanie krawędzi. Freeride- najbardziej lubiany wśród zajawkowiczów. Potrzebujemy stromą górkę, najlepiej z zakrętami i zjeżdżamy z niej slajdując (metoda hamowania polegająca na ślizganiu się po powierzchni, zmienianiu kierunku jazdy).

 

 

 

Bardzo widowiskowe, a riderzy zawsze używają wielu ochraniaczy! Downhill- najbardziej ekstremalny styl jazdy, w którym najważniejsze są kręte trasy z dobrym asfaltem i osiąganie duuużych prędkości. Brzmi niewinnie? Nie zapominajmy, że riderzy osiągają bardzo często nawet 50km/h, a rekord świata to 130 km/h! Wyobraźcie sobie teraz wywrotkę… Na pewno przyznacie mi teraz rację, że określenie „ból minie, dziewczyny lubią blizny, a sława trwa wiecznie” idealnie pasuje do tej dyscypliny sportu.


Budowa deski, jej kształt, rodzaj kółek, tracków, flexów (sztywności) są uzależnionie przede wszystkim od stylu jazdy, do którego dany deck jest przeznaczony oraz indywidualnych potrzeb boarderów. Długość longa to najczęściej ok. 1 m, ale są też wersje, które osiągają nawet 2 m. Czas na kilka słów o tym, „jak się ma Longboarding w Polsce”. Wiktor Gogarowski, pro Rider z Jeleniej Góry, założyciel znanej ekipy „Hoaxy” i twórca desek Hoaxlongboards (www.hoaxlongboards.com) tłumaczy, że w naszym kraju przygoda z tą dyscypliną rozpoczęła się w stolicy. Właśnie w Warszawie, właściciel sklepu internetowego longboardshop.pl wprowadził nową formę aktywności fizycznej w codzienny life style. Z czasem zajawka przeniosła się do innych dużych miast i obecna jest również w Szczecinie, do czego wrócę w dalszej części felietonu.

 

 

Jeżeli mowa o zawodach, to „nie mieliśmy jeszcze okazji wystartować w edycjach stricte downhillowych, bardziej profesjonalnych, skierowanych do zawodowców”- mówi Wiktor. Riderzy mogą prezentować swoje umiejętności na eventach, które na razie mają na celu tylko propagowanie tego sportu, jako nowego w kulturze sportów EX w Polsce. Wracam do Szczecina i jazdy na „długich dechach” w naszej okolicy. Łukasz Sadłowski, który może śmiało być uznany za jednego z „numero uno” w naszym mieście, do najczęściej odwiedzanych przez deskarzy miejsc zalicza Jasne Błonia (teren płaski, np. do cruisingu czy pushingu). Poleca też rejony Osowa i Warszewa, które z uwagi na odpowiednią pochyłość terenu nadają się do downhillu (np. ul. Miodowa czy Sąsiedzka).

 

„Znanych ekip w Szczecinie tak naprawdę nie ma, do ostatnich wakacji zjeżdżając na downhillu byłem sam jak palec, kilka osób próbowało jedynie rekreacyjnie”- mówi Łukasz. Te wakacje przyczyniły się do wzrostu liczby pasjonatów, których możemy spotkać na przykład podczas znanego Facebookowego cyklicznego wydarzenia, czyli „Longboardowych Tłustych Czwartków”. Jest to idealna okazja do stawiania swoich pierwszych kroków na longboardzie, a twórca FB Eventu- Damian Adamkiewicz zawsze chętnie daje przydatne wskazówki. Pamiętajmy, że każda płaska (lub pochyła- downhill) powierzchnia, z dobrym asfaltem nadaje się do szlifowania swojej techniki i umiejętności, dlatego wielu zajawkowiczów spotkamy również na parkingach centrów handlowych (np. Real na Gumieńcach). Zadałem Łukaszowi Sadłowskiemu kilka pytań, które mogą pomóc Hot˚ czytelnikom w podjęciu decyzji– „chcę na longa!”

 


hot°: Ile zajmuje nauka dla osoby, która wcześniej nie miała nic wspólnego ze sportami deskowymi?


Jeśli nigdy nie stałeś(łaś) na desce to ogarnięcie tego na tyle, żeby jechać i skręcać zajmie Ci jakiś tydzień. Potem już tylko zostaje przekraczanie barier psychicznych- coraz szybciej, coraz bardziej stromo, coraz więcej ewolucji.

 

hot°: Czy w naszym mieście organizowane są jakieś spotkania riderów? Jak może znaleźć Was osoba, która kupiła longa, ale nie ma jeszcze towarzystwa do treningów?

 

Wejdź na fejsa, weź udział w wydarzeniu Longboardowy Tłusty Czwartek, odwiedź Jasne Blonia, wymień się numerami telefonu i umawiaj z innymi na wspólne jazdy!

 

hot°: Jeżeli jakiś mieszkaniec Szczecina chciałby zdecydować sie na przygodę z tą dyscypliną, na jakie koszta musi być przygotowany? Co potrzebujemy do treningów?


Konieczny sprzęt to: deska, ochraniacze, kask i rękawice. Niczego z tych elementów nie powinno zabraknąć, gdyż nie zapominajmy, że jest to sport ekstremalny. Moim zdaniem musimy mieć ok. 1200 zł na cały komplet. Deska to koszt rzędu 700- w górę. Do tego musimy doliczyć koszt pozostałych elementów.