HomskiBlog: Sportowe podsumowanie weekendu vol. 6

28.11.2016 0 komentarzy
Autor: HomskiBlog, Zdjęcia: Archiwum HomskiBlog

Co to był za weekend! Mnóstwo goli na piłkarskich boiskach, kilka niezapomnianych spotkań, w tym niestety wysoka porażka Pogoni Szczecin z Koroną Kielce, kolejny gol Łukasza Teodorczyka (dwudziesty w sezonie!), a przede wszystkim niesamowite emocje związane z ostatnim wyścigiem sezonu Formuły 1! W finałowej rywalizacji mieliśmy mnóstwo emocji – zakończenie karier przez Jensona Buttona (305 startów w wyścigach F1) i Felipe Masse (251 startów), ale przede wszystkim rozstrzygnięcie najważniejszego pytania: Kto zostanie mistrzem świata? Nico Rosberg, któremu do zwycięstwa wystarczyło dojechanie na podium wyścigu, czy Lewis Hamilton, który musiał liczyć na potknięcie "kolegi" z zespołu? Relację rozpoczniemy od Królowej motorsportu!

 

 

Niemiecka precyzja wygrała z brytyjską fantazją!

 

Napięcie w boksach kierowców Mercedesa sięgało zenitu. Ostatnia niewiadoma w klasyfikacji generalnej, kto zdobędzie tytuł? W lepszej sytuacji Nico Rosberg, który musiał "tylko" dojechać na podium, w przypadku zwycięstwa Lewisa Hamiltona. Brytyjczyk musiał wygrać i liczyć na spektakularne potknięcie Niemca. Kwalifikacje – dominacja Hamiltona. Z pole position rusza Brytyjczyk. W każdej serii był najlepszy, ale jak cień podążał za nim Nico Rosberg. Wyścig – początek tak jak wszyscy się spodziewali – dobry start Mercedesów i ucieczka przed resztą stawki! Po pierwszym pitstopie Hamilton wyjechał przed swoim rywalem i dalej musiał liczyć na potknięcie perfekcyjnie jadącego Niemca.

 

Obecny Mistrz Świata toczył swój własny wyścig, a Nico Rosberg toczył zażartą walkę z młodziutkim Maxem Verstappenem. Tak wyglądała większa część rywalizacji o zwycięstwo w GP Abu Dhabi. Pod koniec Hamilton szukał szansy w zmianie taktyki, która była zaskoczeniem nawet dla jego inżynierów – zdecydowanie zwolnił, co miało spowodować, żeby kierowcy goniący złapali kontakt z drugim Nico. Ostatecznie wyścig wygrał Hamilton (było to jego czwarte zwycięstwo z rzędu), drugi dojechał Nico Rosberg i mógł świętować swój pierwszy tytuł mistrzowski w karierze! Podium dopełnił rodak nowego mistrza – Sebastian Vettel. Po wyścigu Rosberg nie krył wzruszenia i widać było, że ogromny kamień spadł mu z serca (wypowiedź Nico zaraz po wyścigu: Kliknij tutaj!).

 

 

Szalone weekend, szalone spotkania!

 

Miniony weekend stał pod znakiem szalonych spotkań! Trzy ligi i trzy zwariowane mecze z Polakami w składzie! W pierwszym – Przemysław Tytoń i jego Deportivo la Coruna gościli w Maladze. Faworytem byli gospodarze i po 60 minutach wydawało się, że bez problemu wygrają ten mecz. Prowadzili 3:1 i nic nie wskazywało na dramatyczną końcówkę. Wtedy do roboty wzięli się goście z Deportivo! Dwie strzelone bramki i mieliśmy remis 3:3! Ostatecznie, to gospodarze byli górą zwycięskiego gola zdobył Ontiveros. Pięknie przymierzył z dwudziestu metrów i nie dał szans Przemkowi Tytoniowi! (Kliknij tutaj! - dwie najładniejsze bramki tego spotkania) 

 

W sobotę byliśmy świadkami meczu sezonu w Premier League! Swansea, z Łukaszem Fabiańskim w składzie, do 75 minuty prowadzili 3:1 z Crystal Palace – wtedy do roboty wzięli się goście. Szybko strzelone trzy gole i prowadzenie 4:3! Mijały kolejne minuty, Łabędzie rozpaczliwie atakowały, ale nic z tych ataków nie wynikało. Wraz z rozpoczęciem doliczonego czasu gry zaczęło się Fernando Llorente show! Dwa strzały i dwie bramki zdobyte minuta po minucie i Swansea może cieszyć się z przerwanej serii dziesięciu spotkań bez zwycięstwa!


Trzecim zwariowanym spotkaniem był mecz w Ligue 1 – Bordeaux podejmowało beniaminka z Dijon. Słabsi, na papierze goście, do 89 minuty prowadził 2:1 z zespołem Igora Lewczuka (90 minut). W drigiej połowie sprawy w swoje ręce wziął młody reprezentant Gwinei – Francois Kamano. W podobnym stylu do Fernando Llorente, w doliczonym czasie gry zapewnił zwycięstwo swojej drużynie! Strzelił dwa gole i kibice Bordeaux mogli odetchnąć z ulgą.

 

 

Dziwna wpadka Juventusu


 

Mistrzowie Włoch w czternastej kolejce Serie A podejmowali Genoę – wszystko miało być tak jak zawsze w meczach Juventusu w Serie A. Łatwo, gładko i przyjemnie. Genoa postawiła bardzo ciężkie warunki i po pierwszych 45 minutach prowadzili 3:0! Co ciekawe dwie z bramek zdobył syn trenera Atletico Madryt – Diego Siemeone – Giovanni. Były to jego trzecie i czwarte trafienia w debiutanckim sezonie we włoskiej ekstraklasie.

 

 

W drugich czterdziestu pięciu minutach Turyńczycy strzelili jedną bramkę, która była marnym pocieszeniem dla kibiców Starej Damy. Potknięcie Juve wykorzystali Roma i AC Milan, które pewnie wygrały swoje mecze i zmniejszyli stratę do prowadzącego zespołu do czterech punktów!

 

 

 

 

 

 

  

Co przed nami?

 

Przyszły tydzień będzie trwał pod znakiem emocji przed Gran Derbi. W sobotę o 16:15 na Camp Nou Barcelona podejmie Real Madryt. Katalończycy muszą wygrać. W przypadku porażki mogą postawić się w arcytrudnej sytuacji, po remisie z Realem Sociedad, będą tracili do Cristiano Ronaldo i spółki dziewięć punktów! Dla nas najciekawszym spotkaniem tygodnia powinien być rewanż Pogoni Szczecin z Puszczą Niepołomice o wejście do półfinału Pucharu Polski. W pierwszym meczu Portowcy wygrali 2:1 i mam nadzieję, że we wtorek o 17:30 powetują sobie porażkę z Koroną Kielce i będziemy mieli okazję do świętowania awansu do najlepszej czwórki tych rozgrywek!

 

Z innych dyscyplin polecam spotkanie Espadonu Szczecin, który oskrzydlony pierwszym zwycięstwem w Plus Lidze na wyjeździe powalczy o kolejne punkty z AZS Olsztyn! Tego samego dnia nasze siatkarki z Chemika Police, również na wyjeździe, podejmą Budowlanych Toruń!

 

 

Marcin Homis - HomskiBlog

Polub HomskiBlog na Facebooku!

Odwiedź Stronę Internetową HomskiBlog!

 

Komentarze

Komentarze

Brak komentarzy.

Nie ponosimy odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach i opiniach publikowanych przez Czytelników niniejszego serwisu. Publikowane komentarze są tylko i wyłącznie prywatymi opiniamii użytkowników serwisu. Zachowujemy oryginalną pisownię nadesłanych komentarzy.